ARMADA „Beyond The Morning” (Unreleased Recordings 1972-1974)

ARMADA to kolejny przykład na to, jak wiele jeszcze zostało do odkrycia w starym brytyjskim rocku. Obok grupy Captain Marryat (o której pisałem już wcześniej) jest to jedno z moich wielkich osobistych odkryć ostatnich lat.

Główną postacią w tym zespole był Sammy Rimington, kompozytor wszystkich utworów i przede wszystkim kapitalny saksofonista, grający także na flecie, klarnecie i gitarach. Swoją muzyczną przygodę zaczął od wspólnych występów jazzowych w Szwajcarii z nowoorleańskim klarnecistą George’em Lewisem mając zaledwie 18 lat. Przed utworzeniem  ARMADY grał w różnych jazzowych grupach, a nawet sam powołał do życia jedną z nich o nazwie Sammy Rimington Band.

Wokalista Terry Cook (obecnie Cassidy) obdarzony fajnym, ciepłym głosem zaczynał od śpiewania w kościelnym chórze parafialnym, ale wkrótce potem przerzucił się na muzykę pop i rock. Współpracował z różnymi grupami, ale jak dla mnie to, co nagrał z zespołem Ginhouse (LP „Ginhouse” 1971) jest niesamowite, piękne i po prostu cudowne…  Urodzony w Hollywood Brian Stanley jako dziecko przybył z rodzicami do Anglii. Będąc dziesięciolatkiem nauczył się grać na basie, a mając lat osiemnaście został członkiem ARMADY. Po kilku latach wrócił do Stanów i jako muzyk sesyjny brał udział w nagraniach takich wykonawców jak The Beach Boys, Bryan Adams, Waterboys… Perkusista Alan 'Sticky’ Wicket grał wcześniej w różnych jazzowych i rockowych formacjach w Birmingham. Do dziś współpracuje z takimi artystami jak Brian Ferry, Mark Knopfler, Van Morrison, Bryan May… Ostatni ze składu, gitarzysta i pianista Geoff Skates od najmłodszych lat zafascynowany był Beatlesami, Stonesami. Uwielbiał też Johna Coltrane’a,  Buddy Richa i Milesa Davisa. Tuż przed wstąpieniem do ARMADY grał w zespole Blue Mountain, która w tym czasie dość regularnie otwierała koncerty grupom Audience, May Blitz i Genesis.

Płyta „Beyond The Morning” zawiera (jak głosi podtytuł) niepublikowane nagrania z lat 1972-1974.

Armada - "Beyond the Morning" (1972-1974)
Armada – „Beyond the Morning” (1972-1974)
Armada - "Beyond the Morning" (1972-1974) - tył okładki
Armada – „Beyond the Morning” (1972-1974) – tył okładki

Tak się zdarzyło, że ARMADA poza dwoma singlami nie wydała w epoce dużej płyty. Być może zabrakło im prężnego menadżera, odpowiedniej reklamy, może odrobiny szczęścia. Jednak na pewno nie zabrakło im ogromnego potencjału i talentu! Mamy tu bowiem do czynienia z muzyką przez duże „M”. Jest to absolutnie majstersztyk czystego progresywnego grania w połączeniu z jazz rockiem na bardzo wysokim poziomie. Coś dla miłośników King Crimson, Franka Zappy, starego Genesis. Płyta nie jest łatwa i od razu chwytająca za serce. Wymaga od słuchacza skupienia i uwagi choć nie jest aż tak trudna w odbiorze. Zapewniam, że znam bardziej zakręcone i trudniejsze w odbiorze płyty niż „Beyond The Morning„. Wchodzi ta muzyka do uszu powoli, ale jak już wejdzie, nie idzie się od niej uwolnić. Uzależnia! Dwanaście kapitalnych kompozycji, które zostały zarejestrowane na przestrzeni lat 1972-74 (z których tylko jedno, „Sail Away” pochodzi z roku 1974), a mimo tego słucha się tej płyty jak spójnej, przemyślanej całości. Już otwierający zbiór „Beyond The Morning #1” przykuwa uwagę zmianami nastrojów: od mocnego, rozpędzonego rytmu, po rozmyte dźwięki z saksofonem i delikatnym fortepianem w tle. „Fortunes Fool” mógłby kojarzyć się z dokonaniami Roberta Frippa i spółki. Dźwięki saksofonu bardzo przypominają mi te, którymi czarował swego czasu Mel Collins w King Crimson. Sammy Rimington wie jak używać swego instrumentu! W przepięknym „Mockingbird” zamienił go na flet i do spółki z wokalistą stworzyli coś, co bliskie jest klimatowi „I Talk To The Wind”. Snująca się, trochę senna, ale jakże wciągająca ballada! A po niej intensywny, z werwą zagrany „One In Ten” . Nie wiem czy grupa Colosseum nie powinna być zazdrosna o ten utwór! Każda z zamieszczonych tu kompozycji warta jest poświęcenia największej uwagi. To progresywne granie z najwyższej półki! Całość kończy „Steeplechase”, koncertowe nagranie z lipca 1973 roku pokazujące, że zespół doskonale potrafił improwizować na scenie kipiąc energią i kapitalnym zespołowym zgraniem. Przy okazji dodam, że ARMADA wielokrotnie występowała wspólnie z Wishbone Ash i Rare Bird. Jakość dźwięku na płycie jest niemal perfekcyjna, więc z całego serca polecam ją wszystkim w „ciemno”. Jestem pewien, że zadowoli ona wszystkich fanów klasycznego, progresywnego grania. A ja dalej będę kopał w archiwach muzycznych, by odkurzyć i przywrócić pamięć takim totalnie zapomnianym zespołom jakim niewątpliwie była ARMADA.