ELONKORJUU „Harvest Time” (1972)

O tym jak mało znany i słabo spopularyzowany jest skandynawski rock z lat 70-tych wspominałem już przy okazji omawiania duńskiej grupy THORS HAMMER i jej jedynej (wspaniałej zresztą) płyty wydanej w 1971r. Podejmując wątek skandynawskiego nieznanego „starego” rocka chcę odkurzyć z patyny zapomnienia kolejną perłę muzyczną. Tym razem będzie to płyta zespołu z Finlandii, portowego miasta Pori, leżącego w południowo-zachodniej części kraju. Miłośnikom jazzu znane z corocznego, międzynarodowego festiwalu Pori Jazz  (tak na marginesie – jest także miastem partnerskim naszego Kołobrzegu). Ten zespół to ELONKORJUU zaś płyta, będąca diamentem w koronie skandynawskiego rocka to „Harvest Time”. Gdybym miał krótko określić styl grupy powiedziałbym, że to niezwykle spontaniczna i energetyzująca dawka hard rocka z elementami bluesa i progresywnymi wstawkami. Wśród inspiracji dopatrzeć się można Deep Purple, Led Zeppelin, wczesny Jethro Tull i gdzieś daleko amerykański Jefferson Airplane. Nad całością unosi się specyficzna dla krajów skandynawskich, melancholijna, nieco zimna nutka smutku. Wydanie debiutanckiego albumu poparte było wieloma koncertami. To na nich kształtował się styl grupy. Występując na Wyspach i Europie Zachodniej przyjmowali nazwę Harvest (odpowiednik fińskiego „elonkorjuu„), która pewnie lepiej „sprzedawała” się na afiszach. Niesamowita żywotność i naturalność cechująca tę muzykę, to zasługa młodzieńczego składu: Jukka  „Jusu” Syrenius (g) i Heikki „Lossi” Lajunen (voc) mieli po 20 lat, trzy lata starsi byli Velli-Pekka „Hippi” Pessi (bg) i Ilkka „Ike” Poijarvi (g,organ), zaś perkusista Eero Rantasila ledwie skończył 17 wiosen. Ten entuzjastyczny i młodzieńczo-spontaniczny zapał do tworzenia muzyki zawarty jest w 10-ciu utworach na debiutanckiej płycie „Harvest Time” wydanej w 1972 roku przez fiński oddział EMI Parlophone.

ELONKORJUU "Harvest Time" (1972)
ELONKORJUU „Harvest Time” (1972)

To, co przykuło moją uwagę od pierwszego przesłuchania to zachwycająca gra gitarzysty Jukki Syreniusa, który z ogromną swobodą potrafi czarować zarówno dynamicznym układem  akordów, jak i wspaniałymi partiami solowymi. Drugim instrumentalistą, którym się zachwyciłem był Eero Rantasila. Fenomenalny perkusista, inteligentnie potrafiący połączyć mocne rockowe uderzenia z jazzowymi wpływami. A jak to soczyście i wyraziście brzmi! Tak grali najwięksi mistrzowie, a przecież chłopak nie był jeszcze  pełnoletni…

ELONKORJUU "Harvest Time" - tył okładki
ELONKORJUU „Harvest Time” – tył okładki

Płyta rozpoczyna się utworem „Unfeeling” i po jego przesłuchaniu pomyślałem sobie: „O rany! Jeśli wszystkie numery będą tak wspaniałe, to ta płyta nie będzie wyjmowana z mego odtwarzacza CD przez kilka miesięcy”. No i nie była! Wspaniały riff,  nabijająca dynamiczny rytm na dwóch bębnach taktowych perkusja, wszystko to wykonane w szybkim tempie mknie niczym szarża łagodzona nagłymi nastrojowymi spowolnieniami,  wspaniała solówka gitarowa, no i ta tęsknota w głosie wokalisty. Głosie charakterystycznym, nad wyraz dojrzałym.

Liryczny temat, zaznaczony w pierwszym utworze pojawia się przy okazji następnego nagrania „Swords”, oraz w Praise To Our Basement” a to za sprawą fletu poprzecznego, którego na płycie jest co prawda mało, ale jeśli już się pojawi to wytwarza unikalny, wręcz baśniowy klimat. Do tego w „Swords” dochodzą (moje ukochane) Hammondy! Więcej tego instrumentu jest w „Captain” , które budują tajemniczą atmosferę wraz z absolutnie wybitną partią gitary basowej. Velli-Pekka Pessi pokazuje jak bardzo melodyjnie można grać na czterech strunach. Ten nastrój zostaje wkrótce zburzony z hard rockową intensywnością, z pojawiającym się rewelacyjnym solo gitarzysty, oraz piorunującym wręcz werblem. Po chwili wszystko ulega wyciszeniu i wchodzi niebiańska partia fletu – prawdziwy, magiczny moment na tej płycie… Instrumentalny „Future” powala basem i czaruje popisem gitarzysty, który „zapętlił” kilkoma powtarzalnymi dźwiękami gitarowy motyw. Otworzył przy tym furtkę dla krótkiego solowego popisu perkusisty zdradzającego tutaj inklinacje jazzowe. Trochę szkoda, że gitarzysta nie pociągnął swego tematu dłużej, bowiem jest on naprawdę wspaniały. Jazzowe ciągoty w nagraniach hard rockowych usłyszeć też można w „Hey Hunter” i „Old Man’s Dream”, dowodząc, że każdy zamieszczony tu utwór jest rewelacyjny, niepowtarzalny i na bardzo wysokim poziomie. Debiut ELONKORJUU zamknął się w czterdziestu minutach muzyki. Dodam więcej: czterdziestu fascynujących minutach nie tylko dla badaczy rockowych skamielin!

Elonkorjuu w fińskiej telewizji
Elonkorjuu w fińskiej telewizji

Oryginalna, winylowa edycja „Harvet Time” ukazała się tylko w Finlandii i dziś jest kolekcjonerskim rarytasem będąc na liście marzeń niemal każdego szanującego się kolekcjonera czarnych płyt. Jak łatwo się domyślić kosztuje krocie, więc warto pokusić się na o wiele tańsze wznowienia na płytach CD.