Islandzkie diamenty cz.I – ODMENN (1970).

Islandia to dziwny kraj pełny ludzi, którzy przez pół roku żyją w ciemnościach, z powodu elfów przekładają budowę autostrad i uwielbiają biegać na golasa. Islandia jest jednym z najbogatszych krajów w Europie, ale zarazem jednym z najdroższych dla turystów. Islandczycy mają problem z alkoholizmem, więc sklepy monopolowe otwarte są tylko przez 2-3 godziny dziennie. A jeśli lubicie spać po krzakach i podcierać się łubinem to jesteście w Raju. Nocowanie na dziko jest tu legalne. W basenach kąpiel obowiązkowo nago. Przed wejściem do wody trzeba koniecznie wziąć prysznic i dokładnie umyć swe ciało. Jakby ktoś miał wątpliwości, to na ścianie są rysunki z zaznaczonymi częściami ciała, które trzeba umyć dokładnie, żeby czasem nikt z brudnym tyłkiem nie wskoczył do basenu. Na niektórych obiektach są osoby, które z kijem w ręku tego pilnują. Pogoda zmienna jest, jak nigdzie indziej. W pięć minut potrafi zniknąć upalne słońce i pojawić się tropikalna ulewa. Nawet w lecie co drugi dzień pada, a wiać potrafi lepiej niż w kieleckim. Wieje na tyle mocno, że bez problemu zwala z nóg dorosłego (trzeźwego) faceta, dziewczynom zrywa biustonosze, a owce przerabia na swetry. Islandczycy dumni są ze swych wodospadów, lodowców, gorących gejzerów. Kochają muzykę Bjork, Gus Gus i Sigur Ros. A w przeszłości także grupę  ODMENN.

Islandia. Godafoss, czyli Wodospad Bogów.
Jedna z wielu turystycznych atrakcji Islandii- Godafoss, czyli Wodospad Bogów.

Zespół został założony przez braci Johannssonów: Eirirkura (g) i Johanna G. (bg), ich kuzyna, oraz szkolnego kumpla na początku 1966 roku w rodzinnym małym miasteczku rybackim Keflavik. Grali do tańca w okolicznych klubach – głównie brytyjskie przeboje. Tworzyli też swoje, dość melodyjne kawałki z prostymi tekstami mówiącymi o tęsknocie, miłości i emocjonalnych relacjach damsko-męskich. To się podobało! Tak bardzo, że w 1967 zostali zaproszeni do telewizyjnego show, w którym „na żywo” zagrali pięć utworów. Był to pierwszy odcinek programu przedstawiający islandzkie grupy pop w państwowej telewizji. Miesiąc później nagrania te ukazały się na EP-ce „Odmenn”. Przełom nastąpił, gdy usłyszeli Hendrixa i Cream…

Po dwóch latach wspólnego grania z uwagi na rozbieżne stanowiska co do dalszej przyszłości zespół się posypał. Z oryginalnego składu pozostał tylko Johann G. Johannsson. ” Gdy miałem 10 lat usłyszałem po raz pierwszy Elvisa. To zmieniło moje zainteresowania. Byłem wtedy takim małym romantykiem, lubiłem malować i wydawało mi się, że jak dorosnę będę poważnym artystą malarzem z długą gęstą brodą. Elvis spowodował, że nagle zapragnąłem zostać piosenkarzem. A gdy starszy brat pokazał mi kilka chwytów na gitarze wiedziałem już na sto procent co będę robił w przyszłości” – ze śmiechem opowiadał po latach Johann. I dodaje: „Hendrix i Cream wywrócili do góry nogami moje zapatrywanie na muzykę. Miałem siedemnaście lat i chciałem iść tą drogą. To nie spodobało się pozostałym. Odeszli, a ja zacząłem rozglądać się za kimś kto myślał tak jak ja…”  Poszukiwania nowych muzyków nie trwało długo. Do basisty wkrótce dołączył gitarzysta Finnur Torfi Stefansson, oraz perkusista Olafur Gardarsson.

Trio Odmenn (1969)
Trio Odmenn (1970)

Występy tria zaczęły nabierać typowo rockowego przedstawienia z profesjonalnym nagłośnieniem i efektowną oprawą świetlną. Kompozycje stawały się dłuższe, bardziej rozbudowane, sporo było improwizacji. Co prawda nie zawsze podobało się to miejscowej publiczności, która pamiętając co grupa grała wcześniej domagała się muzyki lekkiej, przebojowej i do tańca. Młodzi fani jednak dość szybko przekonali się do nowego oblicza zespołu. Wkrótce cała Wyspa oszalała na ich punkcie, nazywając ich islandzkim Pink Floyd. Krajowi fachowcy z branży muzycznej całkiem serio wróżyli im świetlaną przyszłość i światową karierę.

Odmenn. Od lewej F. Steffenson (g), J.Johannsson (bg), O. Gardasson (dr)
ODMENN. Od lewej: F. Stefansson (g), J. Johannsson (bg), R. Hardarson (dr)

Steffanson studiujący prawo na Uniwersytecie musiał niestety opuścić zespół. Trio, ku rozpaczy wszystkich, zawiesiło swą działalność. Na szczęście po roku gitarzysta wrócił i cała trójka ostro zabrała się do pracy. Mieli sporo nowego i świetnego materiału. Kwestią czasu było nagranie i wydanie go na płycie.

Na początku 1970 roku Gardarsson opuścił kolegów, którego za bębnami zastąpił Reynir Hardarson. W połowie roku wydali dwa single, a następnie polecieli do Kopenhagi gdzie nagrali materiał na płytę. Sesja trwała w sumie siedemdziesiąt sześć godzin. Gotowy produkt w postaci podwójnego albumu ukazał się w grudniu tego samego roku nakładem wytwórni Pharlophone. Jego wydanie zbudziło w Islandii euforię. Był to pierwszy podwójny album w historii tamtejszej fonografii. Na dodatek nagrany w stereo..! Okładkę zaprojektował Johannsson. Wycinki prasowe o grupie ODMENN porozrzucał na stole i zrobił im zdjęcie. Jak na osobę, która w dzieciństwie marzyła o malarstwie iście oryginalny pomysł. Obrazem  to to nie było…

Album "Odmenn" (1970)
Album „Odmenn” (1970)

Album zawierał piętnaście doskonale wyprodukowanych i profesjonalnie brzmiących kompozycji z kręgu bluesującego, ciężkiego rocka spod znaku Cream i Hendrixa, ale z wyraźnymi progresywnymi wpływami (organy Hammonda, eksperymenty z dźwiękiem, liczne zmiany tempa i nastroju). Całość zaśpiewana po islandzku (fajnie!), poza singlowym „It Takes Love”, w którym słychać gustowne gitary, jazzującą perkusję i melodię spowijającą obszary badane przez The Doors i wczesny The Moody Blues.  Angielski tekst (bardzo dobry) nie jest jedyną rzeczą, która wyróżnia się na tle pozostałej części albumu. ODMENN był zespołem z artystycznymi ciągotami zaś większość kompozycji brzmi niemal proto-metalowa, z wieloma zniekształconymi solami gitarowymi i ostrymi riffami. „Betri heimur” zbudowany jest na hipnotycznej, prostej linii basu, która nie jest daleko od tego, co w tym czasie robił szwedzki November. Niektóre utwory, takie jak Paer sviku”, mają nastrój elektryzowanej muzyki ludowej, ze szczególnie energicznym perkusistą. Zresztą jego praca jest znakomita, a solo w suicie „Frelsi” powala i budzi szacunek. No właśnie; ostatnia na albumie kompozycja, blisko 20-minutowa „Frelsi” zajęła całą czwartą stronę oryginalnego winylu. Epicki typ prawie każdego progresywnego zespołu w tym czasie. Różnica polega na tym, że ten ma większą spójność i pomysłowość. Dominują w niej długie solówki gitarowe podparte solidną sekcją rytmiczną… Na koniec kilka słów o tekstach. Większość można określić jako protest songi poruszające z jednej strony tematy takie jak ochrona naturalnego środowiska, antywojenne protesty, chciwość i oszustwa polityków, z drugiej zaś zrównoważone jest to nadzieją na lepszy świat. Świat  z miłością i wiecznym braterstwem.

ODMENN wywierał wielkie wrażenie swą kwitnącą mieszanką energetycznej muzyki i był prawdopodobnie jednym z najlepszych progresywnych zespołów rockowych w Północnej Europie. Szkoda, że nakład płyty (1000 egz.) nie był w stanie wypromować zespół i ich muzykę w Europie. Ludzie z Pharlophone nie do końca chyba rozumieli taką muzę.

Znakiem rozpoznawczym wytwórni Shadoks, która wydała ten krążek na CD była chęć udowodnienia, że wielkie diamenty mogą pochodzić z dowolnego miejsca na Ziemi. I tezę tę udowodniła w stu procentach!