FIELDS „Fields” (1971)

Grupa FIELDS powstała w momencie, gdy klawiszowiec Graham Field opuścił zespół Rare Bird tuż po nagraniu płyty „As Your Mind Flies By” w 1970 roku (o tym albumie pisałem w kwietniu 2016). Oprócz niego w składzie FIELDS znaleźli się: Andrew McCulloch – wcześniej mocno bębniący na płycie „Lizard” w King Crimson, współpracujący także z Manfredem Mannem i Arthurem Brownem, oraz śpiewający gitarzysta i basista Alan Barry. Ten ostatni w latach 60-tych grywał z braćmi Giles; rok później z jego usług skorzysta Gordon Haskel na swej drugiej solowej płycie „It Is And It Isn’t”.

Trio Fields
Trio Fields

Trio FIELDS podpisało trzyletni kontrakt z firmą płytową CBS Records i szybko weszło do studia by nagrać swój debiutancki album. Jeśli ktoś nie mógł darować liderowi, że odszedł od Rare Bird przez co zespół ten zmienił swą stylistykę, to tym albumem powinien być jak najbardziej usatysfakcjonowany. To właśnie Graham Field był tą, osobą, która odpowiadała za głębokie, dostojne brzmienie organów Hammonda znane z utworu „Sympathy”, czy z niesamowitej, wręcz wzorcowej suity „Flight”. I takie właśnie brzmienie króluje na albumie „Fields”. Ozdobiony niesamowitą grafiką Colina Payntona album ukazał się w 1971 roku.

Fields "Fields" (1971)
Fields „Fields” (1971)

Krążek zawierał dziesięć utworów. Jak na album z art rockiem wydawać to się mogło dużo, tym bardziej, że zespół wbrew panującej wówczas modzie nie zamieścił tutaj żadnej suity. Dość krótkie nagrania, trwające w przedziale od 3 do 6 minut, potraktowano jako misternie opracowane miniatury muzyczne. Z całą odpowiedzialnością zapewniam jednak, że wszelkie reguły dobrego, progresywnego grania zostały tutaj spełnione, a album prezentuje wysoki poziom! Autorem zdecydowanej większości materiału jest Graham Field. Jedynie trzy kompozycje wyszły spod palców Alana Barry’ego: przypominające brzmieniowo Yes z okresu płyt „The Yes Album” czy „Fragile” „While The Sun Still Shines” ; akustyczno-gitarowa ballada „Fair-Haired Lady” z delikatnym klarnetem w tle (gościnnie Dafne Downs), oraz instrumentalny, zmienny rytmicznie, ozdobiony melotronem „The Eagle”. Album ma tak równy poziom, że trudno wyróżnić mi jakieś szczególne utwory. Na otwarcie dostajemy „A Friend Of Mine”, który czaruje chwytliwymi organowymi pasażami przywołujące te z suity „Flight” podkreślone świetną grą perkusisty. Skoro mowa o perkusiście – wydaje mi się, że Andrew McCulloch potwierdził tu swą wielką klasę i jego gra podoba mi się bardziej niż bębnienie Carla Palmera, którym tak bardzo zachwycali się w tym czasie Brytyjczycy. Proszę posłuchać utworu „Over And Over Again” ze świetnie połamaną (fajna praca stopą) grą perkusisty. Ciekawie też wypada „A Place To Lay My Head” – bluesujący i dość nietypowy jak na Grahama Fielda z ciekawą partią gitary Barry’ego.

Label płyty winylowej
Nietypowy, zielony label na płycie winylowej wydanej w Holandii. Oficjalnie CBS swoje „naklejki” miała w kolorze czerwonym.

Nagranie „Not So Good” bliskie jest stylistyce Procol Harum, zaś „Three Minstrels” jak łatwo się domyśleć został zainspirowany muzyką dawną, z epoki renesansu. Zresztą w większości kawałków słychać inspiracje muzyką klasyczną, szczególnie bachowską. Przyprawione niekiedy elementami folkowymi robią duże wrażenie. Wokale Barry’ego są silne, a przede wszystkim bardzo melodyjne, zaś partie basowe, w tym też sola gitarowe, solidne i doskonale zagrane. Okazuje się, że muzyk doskonale czuje się także przy klawiszach. To właśnie on obsługuje melotron, który na tej płycie jest (kolejnym) ważnym instrumentem.

Album promował singiel „A Friend Of Mine/Three Minstrels”. Nie na wiele to się zdało. Płyta sprzedawała się słabo. Być może wpływ na to miały zmiany zachodzące w tym samym czasie w szeregach CBS Records i nowe szefostwo nie miało wówczas głowy zajmować się promowaniem muzyki, która nie szturmowała list przebojów. Mało tego – anulowano stary kontrakt, a nowego nie podpisano. Rozżalony takim obrotem sprawy Graham Field podjął, w swoim mniemaniu, jedyną i słuszną decyzję – rozwiązał zespół.

Po porzuceniu rockowej sceny Field zajął się pisaniem muzyki dla teatru i telewizji. McCulloch wylądował w progresywnej supergrupie Greenslade z którą wydał cztery fantastyczne albumy studyjne, a później wycofał się z branży muzycznej poświęcając się całkowicie swojej nowej pasji – żeglarstwu. Barry  pojawił się w pop-rockowej grupie King Harry (jako  Al Bowery), przez krótki czas był muzykiem sesyjnym, po czym słuch i o nim zaginął.

Winylowe wersje tego albumu są bardzo rzadkie i (co zrozumiałe) bardzo drogie, zaś pierwsze egzemplarze brytyjskiego wydania zawierały plakat. Pierwsza kompaktowa reedycja z miniaturą owego plakatu(!) ukazała się w 1992 roku w Japonii (no bo gdzie jak nie tam), zaś w Europie (tym razem bez owego gadżetu) dopiero osiem lat później. Mój egzemplarz CD wydany w 2010 przez niezawodny Cherry Red/Esoteric Recordings zawiera dodatkowe dwa nagrania znane z albumu, ale w innych, niepublikowanych, alternatywnych wersjach.

3 komentarze do “FIELDS „Fields” (1971)”

  1. Wszystkim miłośnikom geniuszu Grahama Fielda gorąco polecam wydany niedawno (2022) podwójny album „Fields – The Complete Recordings 1971-73”. Album został zadedykowany pamięci Grahama Fielda. Pięknie wydany z licznymi nieznanymi bonusami. Mam go od niedawna i nie mogę się nasłuchać.

Skomentuj All Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *