THE SENSATIONAL ALEX HARVEY BAND „Next” (1973)

Któregoś dnia przebiegając palcem po grzbietach płyt kompaktowych w  moim regale wysunąłem pudełko z nadrukowanym na grzbiecie napisem FISH „Songs From The Mirror”. Uwielbiam tego olbrzymiego Szkota, byłego drwala leśnego, bardziej znanego jako wokalistę zespołu Marillion, z którym rozstał się w 1988 r. Choć solowa działalność Fisha może nie wszystkich zachwycać (z różnych zresztą względów), akurat ta płyta ma swój szczególny urok. Sam pomysł na nią Fish nosił w sercu będąc jeszcze z kolegami z Marillion i to na długo przed rozstaniem, ale nie wyszło. Nie wyszło też od razu w jego solowej karierze. Jakby dojrzewało w nim to wszystko, aż w końcu stało się.

Songs From The Mirror” (wydany w styczniu 1993) to zbiór dziewięciu utworów, których wcześniejszymi wykonawcami byli tacy wielcy jak Marc Bolan, Dawid Bowie, Genesis, czy Pink Floyd. I w tej plejadzie wielkich gwiazd, przed którymi Fish chyli czoło odnalazłem nazwisko ALEXA HARVEYA i kompozycję „Boston Tea Party”, którą ten wydał ze swym zespołem w 1976 roku.

Czy ktoś dziś pamięta ALEXA HARVEYA?

Po raz pierwszy zetknąłem się z jego nagraniami w upalne lato 1978 (a może ’79) roku, kiedy to wpadł do mnie znajomy z płytami mówiąc: „Posłuchaj tego zespołu i faceta, który z nimi śpiewa. I powiedz co o nim myślisz?”  Były to wówczas dla mnie  szalone lata – bez mrugnięcia okiem potrafiłem wydać na płytę połowę (lub więcej) swojej pensji, a muzykę brałem dosłownie garściami, jakby obawiając się, że czegoś nie zdążę usłyszeć, że przegapię bezpowrotnie coś wartościowego. Już wtedy fascynował mnie świat rozbudowanych rockowych form dźwiękowych a la Pink Floyd i Yes, awangardowych poszukiwań King Crimson. Poznawałem nagrania Johna Coltrane’a i Milesa Davisa, a Bacha i Chopina słuchałem po nocach. Ale to upalne, wręcz afrykańskie lato domagało się słuchania gorącej, pulsującej i z werwą zagranej muzyki. Taką też odnalazłem na płytach, których wysłuchałem tego dnia. Czysty, żywiołowy, mocny rock’n’roll z soczystym hard rockowym zacięciem. No i ALEX HARVEY – wokalista i najważniejsza postać w zespole THE SENSATIONAL ALEX HARVEY BAND, nadająca wszystkim kompozycjom swoje piętno, swój klimat. Raz śpiewał czystym sopranem, za chwilę basem. Innym razem chrypką w stylu Joe Cockera, lub z rockowym powerem w klimatach Bona Scotta. Na okładkach płyt zmieniał image jak kameleon: a to w koszulce w paski i dżinsach z fryzurą na Jima Morrisona, a to jak Elvis Costello z zaczesanymi gładko włosami i drucianymi okularami na nosie, a to w garniturze, jak z żurnala męskiej mody z dwiema piłeczkami do gry w ping ponga w ustach(!). Jakby chciał powiedzieć: „Hej! Nie traktujcie mnie na serio. Jestem waszym kumplem. Ja się bawię i was też zapraszam na balangę”. I tak to wówczas odebrałem. Jako doskonałą zabawę z pełnym luzem. Płyt już nie oddałem. Zgrały się prawie na wiór!

The Sensational Alex Harvey Band - "Next"
The Sensational Alex Harvey Band – „Next” (1973)

Album „Next” THE SENSATIONAL ALEX HARVEY BAND wydany w 1973 roku, szalenie popularny w Wlk. Brytanii, to ich drugie (po kapitalnym debiucie „Framed” z tego samego roku) wydawnictwo. Jest jakby przedłużeniem debiutu, aczkolwiek o ile na debiucie można dosłuchać się elementów progresji w połączeniu z glam rockiem, o tyle tu mamy do czynienia z czystym glam rockowym stylem wymieszanym z hard rockiem i… kabaretem. Lub jak kto woli z „muzycznym teatrem”. Trzeba przyznać, że producent płyty, Phil Wainman, współpracujący w tym czasie z takimi zespołami jak Bay City Rollers i Sweet nadał płycie soczyste rockowe brzmienie łącząc te wszystkie gatunki w jedną spójną klamrę, przez co brzmienie jest bardzo przestrzenne, mocne i klarowne.

Zaczyna się od „Swampsnake” gdzie prosty nabijający rytm perkusji w połączeniu z melodyjną partią harmonijki i w miarę ostrą gitarą powodują, że nogi zaczynają się same bez naszej woli poruszać. Podobnie jest w równie dynamicznym „Gang Bang” z tym, że tu do głosu dochodzi także saksofon z fortepianem powodując „zagęszczenie” muzycznego tematu. W trwającym siedem minut „Faith Healer” gitarowa ściana dźwięku łączy się z intensywnym wokalem HARVEYA. Zaczyna się pulsującym basem, delikatnym dźwiękiem czyneli , wchodzą dzwonki rowerowe i w końcu gitara na której gra kapitalnie Zal Cleminson (na wszystkich okładkach grupy wymalowany na klowna). Tutaj zawsze podkręcałem pokrętła mojego wzmacniacza niemal na full! Utwór wydany na singlu przyniósł grupie sukces na Wyspach. „Giddy-Up-A-Ding-Dong” to typowy glam rock, który z powodzeniem mógłby wykonywać zespół pokroju Sweet, Mud, czy Bay City Rollers i jest naprawdę uroczy. Tytułowy „Next” autorstwa Jacques’a Brela to pastisz kabaretowego songu z piękną orkiestrową aranżacją, w którym ALEX HARVEY daje popis jak na poważnie/niepoważnie wokalista rockowy może bawić się takimi piosenkami. Potem w „Vambo Marble Eye” znowu mamy popis glam rocka w połączeniu z ostrą jazdą gitary i mocnym śpiewem wokalisty wspomaganym chórkami wokalnymi reszty zespołu. Płytę zamyka „The Last Of The Teenage Idols” zaczynający się delikatnym niemal romantycznym wstępem fortepianu, by po chwili nabrać tempa i pędzić niczym galopujący mustang po prerii. Płyta jest krótka, bo to tylko nieco ponad 33 minut muzyki, ale gdy  słucham tej płyty zawsze mój palec wędruje z powrotem na klawisz z napisem  „play”.

The Sensational Alex Harvey Band
The Sensational Alex Harvey Band

ALEX HARVEY urodził się 5 lutego 1935 r. w Gorbals koło Glasgow. Jak głosi legenda, porzuciwszy szkołę w wieku piętnastu lat zaczął imać się różnych zajęć. Był roznosicielem gazet, kelnerem, pomywaczem okien, listonoszem, cieślą, akwizytorem, sprzedawcą… Tych profesji było ponoć trzydzieści sześć, by w końcu wybrać tę najważniejszą – profesję zawodowego muzyka. Trzydziesty siódmy zawód ALEXA HARVEYA.

Na scenie muzycznej zadebiutował w 1955 r. a swą pierwszą płytę wydał dziewięć lat później. Na początku lat 70-tych założył zespół THE SENSATIONAL ALEX HARVEY BAND i to ten okres jego działalności jest jak dla mnie najefektowniejszy. Z formacją SAHB nagrał dziewięć świetnych płyt i niespodziewana choroba w 1977 r. zmusiła go do rozwiązania grupy. Próbował mimo to nadal być aktywnym muzykiem. Dwa lata później wydał solową płytę „The Mafia Stole My Guitar„. Mimo kategorycznych sprzeciwów lekarzy wciąż koncertował. Niestety, 4 lutego 1982 r. na pokładzie samolotu w Belgii po zakończeniu tournee po Europie, serce nie wytrzymało. Świat rockowy utracił jedną z najbardziej barwnych i lubianych osobowości. Trzydziesty siódmy zawód ALEXA HARVEYA okazał się być jego ostatnim. Ostatnim, ale i największym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *