GNIDROLOG „Lady Lake” (1972)

Walijski GNIDROLOG ze swoją niezwykle inteligentną muzyką jest jedną z najbardziej niedocenionych grup brytyjskiego rocka początku lat 70-tych. Drzemał w niej ogromny potencjał twórczy i przy odrobinie szczęścia w promocji grupa mogłaby namieszać w czołówce brytyjskiej awangardy rockowej. Ich eklektyczna muzyka o rozbudowanym, orkiestrowym brzmieniu z użyciem instrumentów takich jak flet, saksofon, obój, róg, czy wiolonczela brzmiała absolutnie unikalnie i była trudna do sklasyfikowania. Jeśli bawić się w porównania to najbliżej im było do zespołu Gentle Giant głównie ze względu na szeroko rozbudowane instrumentarium, w którym zabrakło (i to jest dość ciekawe) instrumentów klawiszowych.

Trudno też mówić, że GNIDROLOG to grupa zupełnie nieznana. Fani wczesnego progresywnego rocka bardzo wysoko cenią zespół. Ich drugi album „Lady Lake” ozdobiony przeuroczą, baśniową okładką to prawdziwe muzyczne arcydzieło, które (wierzę w to) wielu ma na swej półce. Nie mniej w epoce ani płyta, ani zespół nie przebili się na rynku muzycznym. Patrząc z perspektywy czasu uważam to za jedną z największych porażek w historii rocka…

Gnidrolog (1971)
Jedno z niewielu zachowanych zdjęć zespołu(1971).

Zespół powstał w 1969 roku z inicjatywy braci bliźniaków: Colina i Stewarta Goldring’ów. W ich rodzinnym domu muzyka klasyczna była od zawsze. Już w wieku 11 lat byli członkami miejscowej orkiestry symfonicznej grając na skrzypcach i instrumentach dętych. Nieco później zainteresowali się współczesnymi rytmami i gitarą. Mając lat 15 często występowali w lokalnych klubach, a zaraz po skończeniu szkoły, jako duet gitar klasycznych, regularnie dawali koncerty. Gdy odkryli możliwości brzmieniowe gitary elektrycznej postanowili rozszerzyć skład, a że wieści rozchodziły się szybko jako pierwszy zgłosił się do nich perkusista Nigel Pegrum. Były członek grupy Spice (która po jego odejściu zmieniła nazwę na Uriah Heep) oprócz bębnienia doskonale opanował grę na fortepianie, flecie i oboju. Problem był basista; w końcu po serii przesłuchań znaleziono odpowiedniego kandydata – był nim Peter „Mars” Cowling. Nazwa zespołu została wymyślona przez braci. Tajemniczo brzmiące miano GNIDROLOG okazuje się być anagramem ich nazwiska do którego dodano  literkę „o”.

Mimo zdecydowanie różnych gustów muzycznych próby zespołu odbywały się bez żadnych sporów. Główny nacisk położono na granie zespołowe bez epatowania solowymi popisami. Improwizacja była podstawą każdej nowej kompozycji, z której potem wyłaniał się jeden wiodący temat. Przez sześć miesięcy ciężkiej wielogodzinnej pracy szlifowali autorski materiał. Potem przyszła seria koncertów i pierwsza większa trasa z The Kinks z wypadem do Niemiec. Liznęli też rock’n’rollowego stylu życia z zakrapianymi alkoholem nocnymi imprezami, LSD i marihuaną na czele. Na szczęście wszystko było pod kontrolą. Głównym celem zespołu w tym czasie było podpisanie kontraktu płytowego. Po długich i nieudanych próbach fortuna w końcu uśmiechnęła się do nich – jesienią 1971 roku pod swój dach zespół przyjęła wytwórnia RCA Records. Z producentem Johnem Schroederem z miejsca przystąpiono do nagrania debiutanckiego albumu. Schroeder, wbrew naciskom szefów RCA domagających się szybkiego wydania singla z przebojowym kawałkiem, odniósł się z wielkim szacunkiem do muzyków i prawie nie ingerował w proces twórczy. Płyta „In Spite Of Harry’s Toenail” ukazała się na początku 1972 roku i miała całkiem niezłe recenzje (czego nie można powiedzieć o sprzedaży), a to zainspirowało muzyków do podjęcia dalszych działań. Do zespołu dołączył nowy muzyk, saksofonista John Earle. W rozszerzonym składzie sześć miesięcy później weszli do londyńskiego Morgan Studios nagrywając materiał na drugi krążek. Album „Lady Lake” wydano w grudniu tego samego roku.

Bajeczna okładka płyty "Lady Lake" (1972)
Bajeczna okładka płyty „Lady Lake”  (1972) autorstwa Bruce’a Penningtona.

Płyta zaczyna się od ich klasycznego utworu „I Could Never Be A Soldier”. W dzisiejszych czasach kompozycja ta, z ponadczasową melodią zaliczana jest do elitarnych dzieł wczesnego rocka progresywnego. Zespół wytoczył tu wszystkie swoje atuty: obecność dwóch flecistów oferujących bujne dźwięki w stylu Jona Andersona z Tull, gitarowe zagrywki Stewarta Goldringa z pełną pasji hard rockową solówka pod koniec nagrania, baśniowy głos jego brata Colina, przepiękne melodie, cudowny refren, wyśmienicie napędzany bas Petera Cowlinga (przypominający nieco to, co King Crimson zbudował dwa lata później na „Starles And Bible Black”), uroczy folkowy klimat i saksofon Johna Earle, który znakomicie prowadzi cały utwór. Do tego bezpretensjonalny, pacyfistyczny tekst, który w 1967 roku mógłby stać się hymnem kontestującej młodzieży…  Następny numer, „Ship”,  jest po prostu PIĘKNY! Ma w sobie coś z atmosfery słonecznej Kalifornii i okolic San Diego z widokiem na spienione fale Oceanu Spokojnego, a do tego kolejny cudowny tekst tym razem o ekologii… Śliczna akustyczna miniaturka „A Dog With No Collar” jest chwilowym oddechem przed najbardziej awangardowym, wymagającym większego skupienia nagraniem tytułowym.

Tył okładki
Tył okładki

Ponad ośmiominutowy „Lady Lake” jest centralną częścią repertuaru tego albumu pokazując najbardziej „odjazdową” stronę zespołu. Progresywny trend sprytnie został wykorzystany do jazz  rockowego, fantazyjnego grania. Główną rolę grają tu instrumenty dęte; gra Johna Earle ma w sobie coś kreatywnego, a zarazem nerwowego, co oczywiście mi nie przeszkadza, a jego końcowe solo jest wręcz obłędne! Kapitalna linia basu, wykorzystanie fletu, rogu i wiolonczeli, gęste brzmienie, wysublimowana gra perkusji, niesamowity rozmach aranżacyjny… ach, długo by tak można jeszcze pisać… A potem jakby z innego świata, miłosna pieśń „Some Dreams” z gościnnym udziałem Charlotte Fendrich na fortepianie. Całość  emocjonalnie zaśpiewana przez Colina z gitarowym podkładem, miękkim basem i obojem, na którym zagrał perkusista Nigel Pegrum. Perełka… „Social Embarrassment” przenosi nas w w okolice Canterbury z całą baterią dętych: obój, rogi, flet i pojedynkiem saksofonowym na czele, agresywnym dźwiękiem wiolonczeli, pochodami basu, nieco zabawnym wokalem (w tej roli John Earle), perkusyjnymi łamańcami i jazzowymi gitarowymi riffami. Uf! Sporo się dzieje, a wszystko idzie tak szybko, że łatwo przeoczyć różne smaczki. Niesamowite zakończenie niesamowitej płyty. Stworzonej przez muzyków z miłością do muzyki. Płyta „Lady Lake” to czysty klasyk. Muzyczny Rembrandt widziany oczami Andy Warhola…

Recenzje albumu „Lady Lake” były znakomite. Jednak muzyka GNIDROLOG, zbyt inteligentna dla mas, nie sprzedała się. Zdając sobie sprawę, że na takiej muzyce nie można zarobić wytwórnia RCA rozwiązała umowę z zespołem, który wkrótce rozpadł się.

Nigel Pegrum podjął współpracę ze Steeley Span, Peter Cowling związał się z gitarzystą Pat’em Travers’em. Bracia Goldring w 1976 roku założyli punkowy(!) zespół Pork Dukes, oraz zajmowali się pracą sesyjną. Do dziś występują na scenie jako duet grający na gitarach akustycznych…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *