JUICY LUCY „Juicy Lucy” (1969); „Lie Back And Enjoy It” (1970).

Kim była tajemnicza Juicy Lucy? Gitarzysta Glenn Campbell pytany o to jedynie uśmiechał się tajemniczo i nabierał wody w usta. Prawdopodobnie nazwa grupy nawiązuje do powieści walijskiego pisarza Leslie Thomasa, „Virgin Soldiers”, w której pojawia się prostytutka Juicy Lucy. Zespół, który nosił jej imię i nazwisko był jednym z najbardziej szanowanych spośród wielu, które wypłynęły w okresie boomu białego brytyjskiego bluesa. Ich debiutancki albumJuicy Lucy” wydany przez Vertigo w 1969 roku zasłynął ze słynnej rozkładanej okładki, przedstawiającą pulchną, nagą damę pokrytą winogronami, bananami i na wpół zjedzonym melonem. Apetyczny widok – raz widziany, nigdy nie zapomniany.

Apetyczna modelka Zelda Plum na okładce albumu „Juicy Lucy”  (Vertigo 1969).

Korzenie JUICY LUCY sięgają innej, znakomicie zapowiadającej się w połowie lat 60-tych grupy The Misuderstood gorąco popieranej przez Johna Peela. Powodem tego entuzjazmu po części była postać Glenna Campbella. Pomijając fakt, że był wirtuozem elektrycznej gitary hawajskiej (ang. steel guitar) jego amerykański, wyluzowany styl i poczucie humoru stanowiły kontrast dla wielu brytyjskich praktyków bluesa, którzy uważali, że aby zostać uznanym za  prawdziwego bluesmana trzeba przeżyć prywatne piekło, być cierpiętnikiem i rozpowszechniać przesłanie o ciężkim znoju życia. Po rozwiązaniu The Misunderstood ani Campbell ani wokalista Ray Owen nie dostali pozwolenia na pracę i musieli opuścić Wielką Brytanię. Glenn wrócił na brytyjską ziemię dwa lata później, ściągnął Owena i utworzył JUICY LUCY. W pierwszym składzie oprócz nich znaleźli się: Neil Hubbard (ex-Graham Bond And Bluesology, gitara), Chris Mercer (ex-John Mayall’s Bluesbreakers, saksofon, fortepian), Keith Ellis (ex-Kobas i Van Der Graaf Generation, bas) i Pete Dobson (perkusja). Zespołem zarządzał kontrowersyjny i energiczny Nigel Thomas, będący w tym czasie także menadżerem Joe Cockera.

Sekstet JUICY LUCY. Z tyłu  stoi Glenn Campbell (1970)

Biorąc pod uwagę jak bardzo pod górę miał Campbell z poprzednią grupą tym razem droga do kariery zaczęła się obiecująco. Wydany we wrześniu 1969 roku singiel „Who Do You Love”/”Walking Down The Highway” trafił na brytyjską listę Top 20 ostatecznie plasując się na niej na wysokim, czternastym miejscu.

Strona „A” singla to kompozycja Bo Diddleya z 1956 roku, chętnie coverowana przez rzeszę znakomitych wykonawców (nie tylko bluesowych) przez wiele dekad. Po drugiej stronie małej płyty znalazł się blues rockowy, całkiem zgrabny oryginalny numer autorstwa Mercera, Campbella i Owena. Wykonany na żywo „Who Do You Love” w telewizyjnym programie „Top Of The Pops” kipiał energią, a brawurowo grający na swym instrumencie lider dosłownie wymiatał na scenie.

Singiel był forpocztą debiutanckiego albumu, który z apetyczną modelką Zeldą Plum na okładce ukazał się 1 października 1969 roku. Zawarta na nim muzyka była oryginalną mieszanką bluesa, hard rocka, psychodelii i garażowego rocka z saksofonowymi solami. Takie koktajle były zazwyczaj dostarczane do Europy zza Oceanu, a oni dzięki Campbellowi pokazali swoje amerykańskie bluesowe korzenie. Płyta „Juicy Lucy” brzmiąca jakby była  nagrana przez rasowy bluesowy zespół amerykański od pierwszych akordów została ciepło przyjęta na Wyspach. Nic dziwnego skoro w składzie znaleźli się znakomici muzycy. Obok lidera moją szczególną uwagę zwraca drugi gitarzysta Neil Hubbard i sekcja rytmiczna Pete DobsonKeith Ellis. Z kolei Owen bez wysiłku osiąga głos 70-latka, któremu inni mogli tylko pozazdrościć. Słychać to doskonale choćby w „Just One Time”, oszałamiającym country-bluesowym kawałku, w którym wokalista na tle psychodelicznego saksofonu Normana Mercera hipnotyzuje swym głosem. Owen jest także współtwórcą „Mississippi Woman”, płonącego blues rocka otwierającego album. Ciężki rocker „She’s Mine She’s Yours” z krzyczącą gitarą Hubbarda przypominający mi nieco „Outside Woman Blues” Atlanta Rhythm Section co absolutnie nie jest z mojej strony żadnym zarzutem. Z kolei „Chicago North-Western” ma świetną melodię, zaskakująco miłe harmonie wokalne i fajną, liryczną treść (piosenki o pociągach są zawsze fajne). Coś mi się wydaje, że twórcy tego kawałka, Hubbard i Campbell, puścili oko w stronę Neila Younga. Na tym tle „Train” na pozór wydać się może komercyjnym kawałkiem. W rzeczywistości prosty rytm to paliwo dla hard rockowego coveru Buddy Milesa z ostrym saksofonem i gwiezdnym gitarowym riffem, a zaczynający się jak akustyczny utwór country, „Are You Satisfied”, przechodzi w hipisowską, hipnotyczną piosenkę z okolic San Francisco.

Tym albumem muzycy JUICY LUCY włamali się do pierwszego szeregu brytyjskiego blues rocka stając mocno, ramię w ramię obok takich gigantów jak Fleetwood Mac, Savoy Brown, Chicken Shack, Bluesbrakes Johna Mayalla, Mimo pierwszych sukcesów zespół wkrótce opuścił wokalista Ray Owen, gitarzysta Neil Hubbard, oraz perkusista Pete Dobson. Zwykle po utracie głównych uczestników większość zespołów przestaje istnieć, ale nie JUICY LUCY. „Nowa krew”niespodziewanie przyszła  od grupy Zoot Money w postaci wokalisty Paula Williamsa i gitarzysty Micky Moody’ego. Po nich przyszedł Rod Coombes (ex-The Jeff Beck Group i Triffle), który zasiadł za bębnami. W  zaktualizowanym składzie we wrześniu  1970 roku zespół wydał drugą płytę „Lie Back And Enjoy It”.

Front okładki „Lie Back And Enjoy It” (1970)

Płyta okazała się zaskakująco dobra, w niczym nie ustępująca debiutanckiemu albumowi. Powiem więcej – to tutaj osiągnęli szczyt, a zespół nigdy nie brzmiał mocniej. Dynamiczna twarz z okładki sugeruje, że możemy spodziewać się ostrej muzyki, co z kolei kłóci się z jego tytułem (w wolnym tłumaczeniu „Leż i wyluzuj”), ale grupie udało się zachować indywidualność, konsekwentnie stosując to samo niestandardowe podejście do blues rocka jak w przypadku poprzednika. Na dziewięć kompozycji tylko trzy nie są autorskimi utworami wyróżniając się znakomitymi aranżacjami. To właśnie na tym albumie znajduje się prawdopodobnie najlepszy cover utworu Franka Zappy „Willie The Pimp” jaki znam. Oszałamiająca gitara Campbella zrywa papę z dachu, a gardłowy głos Paula Williamsa jest niezwykle ekspresyjny. Gorącego żaru dostarcza także nagranie otwierające całość, „Thinking Of My Life” z krótkimi i treściwymi solami basu, perkusji i saksofonu… Willie Dixon podarował  „Built For Comfort” Howlinowi Wolfowi w dowód szacunku i przyjaźni. W wykonaniu JUICY LUCY z typowo klasyczną, bluesową aranżacją ma groove Humble Pie i kiedy mam ochotę na brytyjski blues bez wahania sięgam po ten kawałek. Piosenka „Pretty Woman” Paula Williamsa została wydana na singlu promującym album i od razu można usłyszeć dlaczego – jest chwytliwa jak zimowe przeziębienie w Suwałkach! Numer „That Woman’s Got Something” kopie świetnym brzmieniem chicagowskiej gitary i przez te wszystkie lata zdążył zagościć na niejednej bluesowej składance z lat 70-tych. Micky Mood okazuje się świetnym (w erze bluesowego boomu na Wyspach bardzo niedocenianym)  gitarzystą dotrzymującym kroku liderowi. Zresztą to samo można powiedzieć o pozostałych muzykach – wszyscy bez wyjątku trzymali wysoki poziom wykonawczy. Odczyszczona i pięknie brzmiąca kompaktowa wersja Esoteric z 2010 roku zawiera bonusowy utwór „I’m A Thief” (strona „B” singla „Pretty Woman”) przypominający Atomic Rooster z okresu „Made In England”. Ma on w sobie to „coś” z Vincenta Crane’a i Chrisa Farlowa i dowodzi, że grupa była eklektyczną kapelą przechodzącą w różne obszary stylów łącząc je w spójną całość.

Trzeci album „Get A Whiff A This” z 1971 roku był już znacznie bliższy hardrockowi niż dwa poprzednie, jednak komponent bluesowy nadal pozostawał podstawą ich pracy. Według wszystkich  muzyków jacy przewinęli się przez grupę, głównym ogniwem formacji był Glenn Ross Campbell i jego gitarowy styl, ale i on wkrótce opuścił zespół. Czwarty album studyjny „Pieces”, wydany rok później pomimo uczestnictwa w nagraniu sekcji rytmicznej Blodwyn Pig w osobie basisty Andy’ego Pyle’a i perkusisty Rona Berga, okazał się zdaniem krytyków muzycznych najsłabszy. Wkrótce potem JUICY LUCY, nie mieszcząc się już w pierwszej lidze brytyjskiego blues rocka, przestał istnieć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *