FIRE „Could You Understand Me” (1973)

Prawdziwy rockowy hit z początku lat 70-tych z byłej Jugosławii! Trio FIRE grało mocarnego hard rock, w którym królowały gitarowe solówki oparte na wybuchowo sfuzzowanych przesterach warczące jak wściekły rottweiler połączone z maniakalnym bębnieniem i mocnym basem. Ich muzyki słuchać należy w najwyższych rejestrach głośności, ale uprzedzam – wcześniej zabierzcie dzieciaki z pokoju!

Jugosłowiańskie trio FIRE (kolaż )

Na początku lat 70-tych w Jugosławii pojawiło się kilka ciekawych zespołów rockowych poziomem wykonawczym nie ustępujące brytyjskim, czy amerykańskim kapelom. Wywodziły się one głównie z wielkich aglomeracji miejskich. W Belgradzie działała Pop Mašina i folk rockowa Korni Grupa; jazz rockowy Time i progresywna Grupa 220 pochodziły z Zagrzebia, zaś w Sarajewie zawiązała się formacja Jutro (pol. Poranek), która w 1974 roku przemieni się w bałkański klon Led Zeppelin – Bijelo Dugme. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu power trio FIRE wcale nie wyszło z dużego ośrodka miejskiego. Zespół powstał w uroczym, dziś już chorwackimi, małym miasteczku Čakovec położonym 90 km na północ od Zagrzebia. Pomimo fantastycznej, bezkompromisowo ostro granej muzyki z ogromną ilością decybeli wydobywających się ze wzmacniaczy Marshalla słuchało ją jedynie wąskie grono fanów. Z pewnością przyczyniły się do tego teksty śpiewane w większości po angielsku (w owym czasie w Jugosławii była to rzadkość) zaś muzyka, jak na gust tamtejszych mieszkańców, była zbyt „undergroundowa”. Muzycy podążali ścieżką wytyczoną przez klasyczne power tria takie jak The Jimi Hendrix Experience, Cream, Groundhogs, Taste, Grand Funk Railroad… tyle, że oni (w co może trudno uwierzyć) brzmieli ostrzej! Twierdzili, że w tamtym czasie byli  zbyt egzotyczni i ekscentryczni jak na swój kraj. Nie uznawali kompromisów i nie godzili się na żadne układy, czego doświadczyli bardziej popularni wykonawcy godząc się na układ z wytwórniami płytowymi. Te, chcąc dostać swój kawałek tortu wywierały presje na muzykach, by ​​nagrywali lekkie, przebojowe piosenki, potencjalne hity, które miały przynosić ogromne pieniądze. Nic dziwnego, że jugosłowiańscy fani  rocka w tamtych czasach słuchali głównie stron B singli, bo tylko tam zespoły brzmiały dokładnie tak, jak chciały. Jak już zaznaczyłem FIRE byli inni – bezkompromisowi i nieugięci. Cała trójka, czyli Jura Havidić (g, voc), Miljenko  Balič (bg) i Emil Vugrinec (dr, voc) wyjechała do Holandii gdzie we wrześniu 1973 roku w studiach Jana Theelena w małym miasteczku Venray nagrali płytę „Could You Understand Me” wydaną przez tamtejszą wytwórnię Killroy. Nawiasem mówiąc wielu fanów spoza Jugosławii przekonanych było, że trio FIRE pochodziło z Holandii…

Ten album, z nieco frywolną okładką wydaje się pozostałością po ciężkiej psychodelicznej muzyce przełomu lat 1967/68. Wyjście zza żelaznej kurtyny oznaczało narażenie się na zachodnie wpływy. Na szczęście nie był to rwący potok ślepego naśladownictwa mogący znieść ich na mieliznę przeciętności, a jedynie wartki strumyk muzycznych inspiracji.

Front okładki według projektu holenderskiego grafika Floora Hermansa.

Na płycie znalazło się siedem autorskich kompozycji. Wszystkie teksty poza utworem „Jeden Divan Dan” („A Wonderful Day”) zostały zaśpiewane po angielsku. Zawarta na krążku muzyka jest do bólu szczera, bezkompromisowa, surowa i potężna. Nawet klasyczne zespoły z tamtej epoki (The Who, Led Zeppelin) nie bały się być szorstkimi, więc z tymi elementami grupie nie mogło pójść źle. Fani ciężkich brzmień byli w siódmym niebie. No chyba, że ktoś jest muzycznym purystą…

W otwierającym utworze tytułowym od pierwszego akordu słychać to całkowicie surowe, nieoszlifowane brzmienie undergroundowego rocka. Ten gitarowy akord ma fuzz na najwyższym poziomie i moim skromnym zdaniem to fuzz  wszech czasów! Wpływ bluesa na FIRE musiał być ogromny skoro mamy tu wiele bluesowego jamowania bez kombinowania z psychodelią, czy folkiem. To nieskomplikowany, ale za to mocarny blues rock z łagodnym przerywnikiem w postaci powolnego, chwytającego za serce bluesa „Memory Of You”, Choć produkcja jest surowa, a aranżacje uproszczone w ich muzyce jest (nomen omen) ogień! Ogień, który rozpala do białości tak jak muzyka grup pokroju Blue Cheer, Firebirds, Hair, Bolder Damn (o których nota bene pisałem już w Rockowym Zawrocie Głowy). Co prawda muzycy nie są wirtuozami, ale to byli bardzo utalentowani młodzieńcy, a solidne umiejętności połączone ze spontanicznością są wciąż wzorcowym przykładem siły i potęgi szeroko pojętego rocka.

Ich wpływ obejmuje spektrum od Black Sabbath, Jimi Hendrixa, Cream i Steppenwolf, po wczesny (bluesowy) Led Zeppelin na pionierach nieziemskiego hałasu Blue Cheer kończąc. Nie mniej mieszanka zespołów, które trafiły do ​​tej puli sprawiły, że  FIRE z powodzeniem zdołał rozwinąć własne brzmienie na tyle, aby uczynić ten album oryginalnym i wielce interesującym. Oprócz nadmiernego używania efektu fuzz, inną zauważalną cechą były hiper rozwinięte cechy perkusisty Emila Vugrineca, który do blues rockowej kapeli przemycił wyrafinowane jazzowe zagrywki perkusyjne. Nieoczekiwane są tu również odniesienia do progresywnego rocka pojawiające się losowo w całym albumie.

Tył okładki oryginalnego longplaya „Could You Undrestand Me” (1973).

Mówiąc o progresywnych atrybutach, z całą pewnością mam tu na myśli dziewięciominutowy kawałek „Flames” zamykający album. To punkt kulminacyjny całej płyty wykorzystujący wszystkie atuty i  charakterystyczne dźwięki FIRE w jednym potężnym ataku. To także jedno z najcięższych nagrań, które z powodzeniem skopie tyłek każdego fana rocka. Utwór kipi gitarowym  fuzzem wznosząc się na najwyższe i najbardziej satysfakcjonujące poziomy pozostawiając w tyle Blue Cheer z obłokiem kurzu. Linia basu to w pewnym stopniu pozostałość po Holendrach z Golden Earring i ich przeboju „Radar Love”. Tyle, że jest tam zupełnie inna, bluesowo melodyjna parada riffów i gitarowych zagrywek. Perkusja przekształca się w hipnotyzujący rytmiczny atak, gitarowa solówka zmienia się z dobrej w imponującą, a surowe brzmienie przekształca się w boskie w ciągu kilku chwil. Całość uzupełniono niemal wszystkimi dostępnymi w tym czasie efektami gitarowymi. Cudo gatunku!

Ponieważ pobyt w Holandii i koncerty w Niemczech nie przyniosły im sukcesu pod koniec 1976 roku wrócili do domu, gdzie nagrali singiel „Ako si sam” (ang.„If You’re Alone”), który całkiem dobrze wpasował się w koncepcję nagranego debiutu. Ale potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Weszli w symbiozę z pop rockowym zespołem Demoni (przez jakiś czas grali nawet jako Demoni Fire) ostatecznie przekształcając się w Demoni. Trio FIRE odeszło do historii. Ogień się wypalił, muzycy złagodzili brzmienie, chociaż muszę powiedzieć, że ich pierwszy album wydany w 1978 roku wart jest posłuchania.

Z tego co mi wiadomo Jura Havidić z  nowymi muzykami występuje okazjonalnie do dziś grając m.in. materiał z debiutanckiej płyty FIRE. Płyty, o której holenderski dziennikarz Dag Erik Asbjornsen w swojej książce „Scented Gardens of the Mind” napisał: „Longplay „Could You Understand Me” to jeden z najlepszych i najbardziej brutalnych albumów power trio, jaki kiedykolwiek powstał w Europie, zawierający sfuzzowane gitarowe brzmienie, które  przewyższa nawet Jimiego Hendrixa, Jeffa Libermanna czy High Tide. Siedem utworów obejmuje całe spektrum gitarowego ataku od szybko poruszających się hard rockowych numerów do dziewięciominutowego instrumentalnego utworu inferno. Ten konkretny utwór jest tak potężny, że album powinien zostać wydany ze znakiem ostrzegawczym. Posłuchaj go a on zamieni twoje heavy metalowe płyty w pył, ponieważ TO jest prawdziwy heavy metal!” 

Ładnie powiedziane i trudno się z tym nie zgodzić.

 

8 komentarzy do “FIRE „Could You Understand Me” (1973)”

  1. Muszę przyznać, że wybór bardzo osobliwy, biorąc pod uwagę fakt, że to pierwsza zrecenzowana przez Ciebie płyta z byłej Jugosławii. Ze swej strony chciałbym polecić artykuł Pawła Brzykcy w „Teraz Rock” 03/2020, poświęcony jugosłowiańskiej scenie rockowej lat 70-tych. Zdobyłem prawie wszystkie tytuły rekomendowane przez autora i przez kilka miesięcy słuchałem tylko yugo-rocka.

    1. Dzięki za podpowiedź. Bardzo chętnie sięgnę po ten numer „Teraz Rocka”. Rockowa muzyka z byłej Jugosławii jest mi bardzo bliska, ale jak słusznie zauważyłeś to pierwsza recenzja płyty stamtąd i szczerze mówiąc nie wiem skąd to przeoczenie ? W przyszłości będą kolejne, choć na dzień dzisiejszy nie potrafię powiedzieć kiedy.
      Pozdrawiam serdecznie.

    2. Witam,

      Nie mam dostepu do Teraz Rocka. Czy mogbys wymienic wykonawcow ktorych Autor rekomendowal w tym artykule?
      Dzieki.
      Andy.

  2. Witam.
    Oczywiście Andy!
    Autor rozpoczyna artykuł następująco: ” Nie zrobiły one tak wielkiej kariery jak Bijelo Dugme, ale na pojedynczych płytach wzlatywały w rockowe niebiosa” . Po kilku miesiącach słuchania potwierdzam, że nie przesadził ani trochę!!! Absolutna czołówka to; KORNI GRUPA (1972), DRUGI NACIN (1975), NEPOCIN (1977), IZVIR (1977), INDEXI (1978), TAKO ( 1978 i 1980), SMAK (1975 i 1978)- obie płyty dobre, ale koncerty dostępne na Youtube REWELACYJNE- wybitny hard blues rock. Nie udało mi się zdobyć płyty grupy SEPTEMBER. Poza płytami polecanymi przez Pawła Brzykcy poznałem też TIME (1972) , POP MASINA-KISELINA (1973), GRUPA 220-SLIKE (1974), YU GRUPA (1973)- dobre, ale lepiej zacząć od tych wymienionych na początku. Większość dostępna w warszawskim sklepie pana Jacka L. Jeśli ktoś nie ma uprzedzeń.

    1. Dzieki za odpowiedz. Dosyc dobrze znam rock jugoslawianski i sporo plyt z tego kraju stoi u mnie na polkach. Poprosilem o info, bo bylem ciekawy ktore plyty i jakich wykonawcow autor artykulu opisal. Z w/w prawie wszystko znam i mam. Nie dotarlem tylko nigdy do plyty grupy Izvir. Mam tez September do ktorego nie mogles dotrzec. Ze swojej strony polecilbym jeszcze: Leb i Sol (3 pierwsze plyty, dwie z 78 i jedna z 79 r.) oraz plyte zespolu Kornelyans, ktory tworzyli muzycy Korni Grupa. Warte poznania sa tez wszystkie plyty grupy Igra Staklenih Perli, hard rockowego OKO i DAH
      Serdecznie pozdrawiam
      Andrzej

  3. Dziękuję Andy!!!
    Niektóre z tych płyt już przesłuchałem, nie mam ich jeszcze, ale poszukuję. Byłoby miło gdybyś od czasu do czasu polecił coś interesującego. Myślę, że Zibi też nie miałby nic przeciwko temu.

    1. Fan i Andy.
      Absolutnie nie mam nic przeciwko temu. I dziękuję za te Wasze wspaniałe komentarze. Do rocka z byłej Jugosławii wrócę na pewno (dajcie mi tylko trochę czasu ?). Pozdrawiam!

    2. Bardzo czesto, prawie codziennie polecam jakies plyty na grupach muzycznych na Facebooku – ” Classicowcy – Grupa fanów rocka 1960 – 1989…” i ” Rockowe Meandry Muzyki i… Nie Tylko”. Zapraszam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *