Pojawienie się tria Pop Mašina wniosło na belgradzką scenę coś, na co czekano od czasu pojawienia się na Bałkanach rock’n’rolla. W pełni świadomi, performerscy i zdeterminowani młodzi muzycy rozumiejąc istotę rocka odrzucili wszelkie kompromisy przenosząc buntowniczego zachodniego ducha na jugosłowiańską ziemię.
Grupa powstała w styczniu 1972 roku, którą założyli: gitarzysta i wokalista Zoran Božinović (ex- For You, Exelent, Rokeri, Džentlmeni, Intro), basista Robert Nemeček (ex- Džentlmeni, Dogovor iz 1804, Intro), oraz Raša Đelmaš, który pod koniec roku opuścił kolegów i dołączył do YU Grupa. Jego miejsce zajął Mihajlo „Bata” Popović (ex- Intro, Siluete). Tym samym skład Pop Mašina, który przez wielu uważany jest za pierwszy, prawdziwy belgradzki zespół rockowy uformował się na stałe. Warto wspomnieć, że na samym początku w grupie był też drugi gitarzysta – Sava Bojić, ale bardzo szybko, bo już wiosną odszedł nie pozostawiając żadnego znaczącego śladu; dwa lata później pojawił się w progresywnym zespole Tako.
Swoim solidnym, ciężkim brzmieniem, które flirtowało wówczas z bardzo progresywną muzyką stawiali pionierskie kroki na ówczesnej jugosłowiańskiej, a w zasadzie serbskiej scenie. Miłość do Grateful Dead podsunęła im pomysł na organizację darmowych koncertów na świeżym powietrzu w czerwcu 1972 roku i maju następnego roku pod nazwą Hajdučka česma, w którym obok Pop Mašina wystąpiły zaczynające karierę takie zespoły jak S Vremena Na Vreme, Maja de Rado & Porodična Manufaktura Crnog Hleba, Grupa 220, Med, Jutro (pre- Bijelo Dugme) i inne… Pod koniec 1972 roku ukazał się pierwszy singiel „Put Ka Suncu/Sjaj U Očima”, zaś wiosną kolejny „Promenićemo Svet/ Svemirska Priča” wydane przez mającą monopol na fonograficzne wydawnictwa państwową wytwórnię PGP RTB (Produkcija Gramofonskih Ploča Radio Televizije Beograd).
Biorąc pod uwagę brak jakiejkolwiek promocji ze strony wydawcy obie płytki i tak sprzedały się całkiem przyzwoicie. Latem 1973 roku skrystalizował się pomysł dużego albumu, który miał być płytą koncepcyjną. Wbrew pozorom sen z powiek spędzał muzykom nie brak zainteresowania ze strony wytwórni, a belgradzkie studia nagraniowe. Nie potrafiono uzyskać w nich satysfakcjonującego rockowego brzmienia. Trio eksperymentowało w niemal wszystkich dostępnych miejscach w mieście zawsze z tym samym, marnym skutkiem. Problemem była nie prymitywna technika nagraniowa, ale kompletna nieznajomość tematu ówczesnych „mistrzów” konsolety – osób przeważnie w podeszłym wieku, którzy nie czuli do muzyki rockowej nic poza obrzydzeniem. Szczęśliwie w tym czasie lokalne Radio Belgrad zaczęło transmitować koncerty młodych zespołów ze swojego studia, za którymi stał wyjątkowy entuzjasta rocka Aca Radojčić. W prymitywnym studiu Dadova Radojčić zrealizował dwa nagrania w tym „Na Drumu Za Haos”, które potem otworzy ich debiutancki album, Kiedy dyrektorzy z PGP RTB usłyszeli o pomyśle zaangażowania Radojčića rozpętała się piekielna awantura. Dopuszczenie do siebie „amatora-ignoranta” podważyłoby autorytet pracujących tam producentów, którzy nie chcieli przyznać, że NIE potrafili nagrywać muzyki rockowej zwalając swoją niemoc na ignorancję muzyków. Koniec końców stanęło na tym, że wytwórnia łaskawie zgodziła się, by nagrań dokonano w belgradzkim Studio X RTB wyznaczając na producenta swojego człowieka, Slobodana Petrovića, który do tej pory nagrywał jedynie folkowe (czyt. ludowe) amatorskie kapele.
Zgodnie ze swoją „anty rockową” polityką PGP RTS opłaciło 20 godzin nagrań w nie muzycznym studiu radiowym, w którym do tej pory nie nagrywał żaden zespół rockowy, a sama sesja miała trwać dwa dni! Innymi słowy była to propozycja „bierz, albo spadaj” i Pop Mašina przyjął misję niemożliwą – nagrać w Belgradzie swój pierwszy rockowy album. „Nie da się nagrać i zmiksować płyty w 20 godzin” – żalił się po latach Robert Nemeček. „Prosiliśmy PGP o dwie dodatkowe godziny po to, by dokończyć „Slike iz prošlih dana”, ale powiedzieli, że to wykluczone”… Praca nad płytą zatytułowana „Kiselina” trwała od 19 do 20 września 1973 roku wliczając w to ostateczne miksowanie. Tematem albumu była mentalna podróż młodego człowieka pod wpływem halucynogennego narkotyku LSD pragnącego eksplorować „drugą stronę rzeczywistości”. Temat, absolutnie zakazany w ówczesnej Jugosławii, którego nie wolno było poruszać pod groźbą kary, trzymany był przez muzyków w tajemnicy do samego końca. Jedynym człowiekiem spoza zespołu, który był w to wtajemniczony był Jugoslav Vlahović, przyjaciel i projektant wszystkich okładek płyt Pop Mašina. Zgodnie z muzycznym przesłaniem zaprojektował psychodeliczną okładkę – portret muzyków pod wpływem LSD. Wytwórnia wycofała ją dosłownie dzień przed oddaniem jej do druku. Trzydzieści pięć lat później serbska MCF Records wydała kompaktową reedycję płyty pod tytułem „Originalna Kiselina. 35 Godina Kasnije” w oryginalnej szacie.
Vlahović „na wszelki wypadek” miał przygotowany drugi projekt, który już bez żadnego problemu został zaakceptowany. Robert Nemeček:„Istniało niebezpieczeństwo, że ktoś się domyśli, o co w tym wszystkim chodzi i że wstrzymają wydanie płyty.” Trzeba bowiem wiedzieć, że „kiselina”, to angielski odpowiednik słowa „acid”, które w żargonie oznaczało LSD podobnie jak „trip”, czy „put”. Nemeček: „Wszystkie te piosenki układały się nam w tablicę tematyczną. Pierwszą miała być „Tražim Put”, w którym główny bohater szuka kogoś od kogo mógłby kupić narkotyk. A potem jest werset “da li je to pravi put?” (czy to właściwa droga?). Kolejne były ścieżką prowadzącą w głąb narkotycznej podróży”. Możliwość odkrycia zakamuflowanego znaczenia przed wydaniem płyty spowodowało, że w ostatniej chwili zmienili kolejność nagrań, zrezygnowali z „Sjaj U Očima” wstawiając w to miejsce „Svemirska Pričamając”, które nijak ma się do reszty nagrań. Sama wytwórnia kompletnie ignorowała muzyków rzucając im kolejne kłody pod nogi. Nie wierząc, że rockowy album się sprzeda wyprodukowano jedynie dwa i pół tysiąca kopii z wszelkimi możliwymi oszczędnościami: nierozkładana okładka z czarno-białymi zdjęciami muzyków na jej tylnej stronie, brak wkładki z tekstami. Na domiar złego użyto najtańszego, a więc najgorszego komponentu do tłoczenia płyt nadającego się jedynie do jednorazowych, plastikowych desek do krojenia warzyw. Pierwsze kopie były ciężkie, źle przycięte, brzmiały płytko, miały wiele brzuszków, trzeszczały, a nawet łamały się…
Album „Kiselina” pojawił się dokładnie 30 grudnia 1973 roku, a już dzień później cały jej nakład został wykupiony. PGP było w szoku. Zdecydowano, że po Nowym Roku wyjdzie kolejny, dużo większy nakład, tym razem staranniej wydany. Tymczasem do siedziby wytwórni zadzwonił dziennikarz „Ilustrovana Politica”, który był w Ameryce i spytał, czy znają znaczenie słowa kiselina? Nemeček: „Zadzwonili do nas z PGP 3 stycznia z samego rana i powiedzieli „Jeśli to ujawnimy wszyscy będziemy na dnie.” Spytałem: „To co teraz zrobimy..?” Wiedziałem, że prędzej czy później wszystko się wyda, choć my nie robiliśmy z tego problemu. To oni śmiertelnie się wystraszyli. W końcu PGP wycofało się z kontraktu, straciło prawa do „Kiseliny”, a my nie dostaliśmy od nich ani jednego dinara.”
Na płycie znalazło się osiem nagrań spod znaku ciężkiego, momentami ambitnego, progresywnego rocka z psychodelicznymi naleciałościami i łagodniejszymi, folkowymi momentami. Oczywiście przesadą byłoby powiedzenie, że „Kiselina” była objawieniem oryginalności, ale w 1973 roku trzeba było mieć dar i intuicję, by świadomie połączyć rockowy pęd elektrycznych, monolitycznych riffów Cream czy Black Sabbath, a jednocześnie podróżować w stronę psychodelicznego światła Zachodniego Wybrzeża. Ten dar i tę intuicję belgradzcy muzycy posiedli. Nie bali się też zaprosić do studia kilku muzyków. W klimatycznym, niemal floydowskim nagraniu „Povratak Zvezdama” słychać delikatną partię fortepianu Slobodana Markovića, który pokazuje się także w prog rockowej tytułowej kompozycji współgrając ze stonowaną gitarą i znakomitą, inteligentną perkusją. Z kolei w „Jark” i w „Slika Iz Prošlih Dana”pojawia się flet Branimira Malkoča. Nota bene ten ostatni utwór to jeden z moim ulubionych na płycie; niesamowicie przyjemny, akustyczno-elektryczny jam Nemečeka podlany lekkim, folkowym klimatem. Mocną stroną tej płyty jest potężna gra na gitarze, oczywiście zakorzeniona w tradycji wielkich jej herosów z lat 60 i 70-tych. Ciężkie klimaty to przede wszystkim „Svemirska Priča” z gitarowym riffem a la Black Sabbath. Znawcy tematu twierdzą, że to jeden z najwcześniejszych heavy metalowych utworów z byłej Jugosławii. Szacun! Skoro mowa o riffach to ten zagrany w „Trazim Put” jest naprawdę świetny – wielcy metalowcy byliby z niego dumni. Wybuch energii z potężnym rytmem trio serwuje w „Pesma Srećne Noći” ze wspaniałą solową pracą Markovića na organach i niesamowitą gitarą Božinovića z użyciem efektu wah wah bliską Hendrixowi. Niesamowity gitarzysta, znakomity basista i jeden z najbardziej niesamowitych perkusistów wczesnych lat 70-tych stworzyli naprawdę świetny album.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że płyta „Kiselina” w zupełnie innej okładce ukazała się w 2000 roku także w naszym kraju. Wydawnictwo 21 wydało ją na CD z czterema bonusami (pierwsze dwa single) i na winylu w limitowanej do 500 sztuk edycji.
W ówczesnej ofercie rocka zza żelaznej kurtyny „Kiselina” była w ścisłej czołówce, choć większe uznanie na międzynarodowej scenie zyskały w tym czasie płyty węgierskich zespołów hard/prog rockowych jak Locomotiv GT i Omega, czy czechosłowacki Plastic People Of The Universe. Na jugosłowiańskiej scenie Pop Mašina był w pewnym sensie anomalią. YU Grupa, która swój debiutancki album wydała zaledwie sześć miesięcy wcześniej istniała już trzy lata. W odniesieniu do introspektywnych albumów Drago Mlinareca trio z Belgradu miało znacznie wyraźniejszą nutę, a w porównaniu do ogólnie przyjętego modelu pop-rocka była grupą oszukanych i bezdomnych dzieciaków. Poza tym zespołowi nawet na myśl nie przyszło śpiewać o robakach w głowie, lub babci ocierającej się o len, tak jak robiła to Korni Groupa, Dziś, patrząc z perspektywy czasu jedynie kolosalny debiut grupy Time być może przebija „Kiselinę”, choć należy pamiętać, że dwa lata później Pop Mašina dotrze do słońca z arcydziełem „Na izvoru svetlosti” tworząc wraz z towarzyszącymi mu singlami opus, które wciąż błyszczy wyjątkowym światłem. Ale o tym innym razem.
3 komentarze do “Pop Mašina „Kiselina” (1973)”
Swietnty tekst, gratuluje. Mam polskie wydanie tej plyty na cd. Wspominasz ze Wydawnictwo 21 wydalo to tez na winylu. Czy to sprawdzona informacja? Sprawdzilem wszystkie znane mi strony i nigdzie nie moge znalezc info na temat tego winyla.
Dziękuję. Gratulacje przyjęte! ?
Sprawdzone. Mój kuzyn miał ten winyl (nie pamiętam skąd). Wtedy kompletnie nie wiedzieliśmy, że to limitowana edycja. Zamienił ją później na coś innego – chyba na węgierską Omegę.
Swietnty tekst, gratuluje. Mam polskie wydanie tej plyty na cd. Wspominasz ze Wydawnictwo 21 wydalo to tez na winylu. Czy to sprawdzona informacja? Sprawdzilem wszystkie znane mi strony i nigdzie nie moge znalezc info na temat tego winyla.
Dziękuję. Gratulacje przyjęte! ?
Sprawdzone. Mój kuzyn miał ten winyl (nie pamiętam skąd). Wtedy kompletnie nie wiedzieliśmy, że to limitowana edycja. Zamienił ją później na coś innego – chyba na węgierską Omegę.
👍