Szkiełkiem i okiem: Cal Schenkel: historia okładki płyty „We’re Only In For The Money” Franka Zappy.

Niektóre momenty w historii muzyki są całkowicie przypadkowe, nieplanowane, pozornie pozbawione logicznych zdarzeń, a jednak prowadzące do nieoczekiwanych rezultatów. Tak było też w przypadku jednej z najbardziej owocnej, kilkuletniej współpracy pomiędzy Frankiem Zappą, a skromnym artystą plastykiem, Calem Schenkelem, projektantem kultowych okładek wybitnych płyt Zappy. Oto historia jednej z nich.

Miłość Franka do rysowania i malowania eksplodowała w momencie gdy został zawodowym muzykiem i liderem zespołu The Mothers Of Invention. Tworzył reklamówki, plakaty, afisze. Zaprojektował też okładkę drugiego albumu, „Absolutely Free”. Zdając sobie sprawę z wizualnej roli swojej muzyki postanowił zatrudnić artystę do pracy nad okładką i zdjęciami kolejnego projektu. Pomogła mu w tym Sandy Hurvitz, dziewczyna, która latem 1967 roku przyjechała do Nowego Jorku  z Zachodniego Wybrzeża. Kilka lat wcześniej mając 16 lat wydała singla „The Boy With The Away” jako Jamie Carter. Jej muzyczny świat wywrócił się do góry nogami po koncercie Zappy i The Mothers w nowojorskim Garrick Theatre na Bleecker Street. Kilka dni później wspomagała ich już na scenie śpiewając w chórkach i grając na fortepianie stając się nieoficjalną częścią zespołu. To ona poleciła Frankowi by zapoznał się z pracami jej byłego chłopaka, artysty samouka, który po jednym semestrze zrezygnował z Philadelphia College Of Art. Zappa: „Gość przyjechał z Filadelfii i pokazał mi swoje portfolio. Prace były świetne i nie było problemu z jego zatrudnieniem. Problem był ze znalezieniem dla niego odpowiedniego lokum w Nowym Jorku. No i zgadnijcie, gdzie ostatecznie wylądował..?”

I tak Cal Schenkel wkroczył w świat Zappy, śpiąc na podłodze w mieszkaniu ekscentrycznego muzyka. Szczęśliwy traf, który zapoczątkował trwającą przez wiele lat współpracę i przyjaźń.

Cal Schenkel

Drogi Cala i Franka skrzyżowały się rok wcześniej, chociaż ten drugi pewnie nie był tego świadom. W 1966 roku Zappa nagrywał swój debiutancki album „Freak Out” w studiu TTG na Sunset Boulevard w Los Angeles. Pokój wypełniała barwna mieszanka postaci walących w różne rzeczy i wydające dziwne odgłosy. Utwór był częścią nagrania „The Return Of The Son Of Monster Magnet”. Plan Zappy polegał na „wypożyczeniu sprzętu perkusyjnego za pięćset dolarów na sesję, która zaczyna się o północy w piątek, i sprowadzeniu wszystkich maniaków z Sunset Boulevard do studia, aby zrobili coś wyjątkowego”. Przypadek sprawił, że w pobliżu znalazł się Schenkel: „Jadę autostopem w dół Sunset, kiedy zatrzymuje się samochód pełen hollywoodzkich szaleńców i wskakuję do środka. Mówią mi, że są w drodze na „sesję” – może bym się do nich dołączył? Nie miałem pojęcia o czym mówią, dopóki nie dotarliśmy do studia nagrań TTG. Tam zostajemy skierowani do pokoju, w którym około 100 osób tańczy, uderza w bębny i krzyczy „Help I’m A Rock!” Na czele tego szaleństwa stoi dziwnie wyglądający gość, którego czasem widuję u Cantera. Nie wiedziałem, że półtora roku później będę dla tego człowieka pracował”.

Pierwszymi obowiązkami członka Działu Artystycznego Zappy były reklamy i plakaty do przedstawień w Garrick Theatre znanych jako „Pigs And Repugnant”. Potem Schenkel stworzył wizualizacje do pokazu na żywo roztapiając plastik na potrzeby świetlnego show, oraz reklamy albumu „Absolutely Free”, w tym tę w „Billboardzie” z napisem „Pigs Order Now – Before They Shut Off The Gas”. Bardziej odpowiedzialną funkcję dostał podczas pierwszej trasy koncertowej Mothers po Europie, która odbyła się we wrześniu i październiku 1967 roku, gdzie odpowiadał za scenografię i oświetlenie każdego koncertu. Wyposażony w nowy aparat Nikona, pełnił też funkcję nadwornego fotografa, robiąc zdjęcia zespołowi podczas występów. Zabawny epizod z tej trasy opisała Pauline Butcher w książce „Freak Out!: My Life With Frank Zappa”, którą pozwolę sobie przytoczyć: „Po występie w Royal Albert Hall prowadziłam samochód z Zappą i Schenkelem siedzącym z tyłu. Frank do Calvina: „Zrobiłeś dobre zdjęcia?” Cal: „Podczas koncertu..? Nie… Byłem głodny. Poszedłem coś zjeść”. Frank: „F…k! Wyszedłeś zjeść?!” „Tak”. „Człowieku! Przewiozłem cię trzy tysiące mil, żebyś zrobił jedną pieprzoną rzecz – zdjęcia z tournée. A ty wychodzisz w trakcie występu coś zjeść?! Jak długo żarłeś?” Cal wzruszając ramionami z miną niewiniątka odpowiedział: „Zajęło to trochę czasu, bo… bo nie mogłem niczego znaleźć.”

Przejdźmy jednak do jednego z największych osiągnięć Cala jako artysty i twórcy okładki płyty „We’re Only In It For The Money”.

W prawym dolnym rogu widać Schenkela trzymającego pudełko po jajkach.

Już pierwszy rzut oka nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z parodią słynnej okładki „Sg. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” The Beatles. Proszę wyobrazić sobie szok wśród fanów słynnej czwórki z Liverpoolu – Frank Zappa odważył się ośmieszyć ich niekwestionowaną ikonę rocka! Nie da się ukryć, że wspólnym mianownikiem twórczości tego nietuzinkowego i odważnego artysty był humor. Sarkastyczny, czasem wulgarny, ale zawsze trafiający w sedno. Nie do wszystkich docierają dziwne, czasem mocno przekombinowane pomysły aranżacyjne, ale jego oryginalnego, tak bardzo charakterystycznego żartu zignorować się nie da. Muzyczne cytaty z pop kultury, teksty utworów – wszystko miało na celu nas rozbawić. A jeśli nie rozbawić, to zaszokować. Tym albumem Zappa niemiłosiernie zakpił sobie nie tylko z Beatlesów, ale też z całego ruchu flower power, hippisów i to w samym środku Lata Miłości.

W przeciwieństwie do kultowej okładki Beatlesów, Zappa chciał, aby każdy z członków zespołu ubrany był nie w satynowe mundury liverpoolskiej czwórki, lecz w… damskie ciuchy i wyglądał jak drag queen, a zamiast błękitnego nieba zażyczył sobie burzę z piorunami na ciemno granatowym niebie. Schenkel zamiast kwiecistego bukietu z nazwą zespołu ułożył na podłodze zgniłe warzywa tworząc z nich napis MOTHERS. Owe warzywa były też ukłonem w stronę piosenki „Call Any Vegetable”.

Przed przystąpieniem do całej realizacji Zappa sporządził listę stu osób, które chciał mieć na okładce, ale znalezienie wszystkich celebrytów, nie mówiąc już o ich zdjęciach, okazało się zbyt trudne.  Z najbardziej znanych postaci tylko Jimi Hendrix zdołał dotrzeć na sesję zdjęciową. W przeciwieństwie do Beatlesów, którzy posłużyli się woskowymi figurami i tekturowymi wycinankami naturalnej wielkości Schenkel oparł się na kolażu wyciętych fotografii, w większości pobranych z kolorowych magazynów, które przypadkiem miał w pobliżu. Sesję zdjęciową wykonał słynny fotograf i reżyser Jerry Schatzberg (późniejszy twórca znakomitych filmów „The Panic In Needle Park” i „Scarecrow”), znany już z okładki albumu Boba Dylana „Blond On Blond”, ale tym, co dało mu tę pracę, było zdjęcie, które zrobił rok wcześniej na okładkę singla The Rolling Stones „Can You See Your Mother, Baby, Standing In The Shadows?”. Stonesi ubrani byli w dragi i było to dokładnie to, czego szukał Zappa. W sesji oprócz lidera i zespołu The Mothers wzięła udział Gail Zappa z jeszcze nienarodzonym Moonem, producent Tom Wilson, Jimi Hendrix, który przyjechał do USA, by wystąpić na Monterey Pop Festival, oraz Cal Schenkel trzymający pudełko jaj.

Sesja zdjęciowa do okładki płyty „We’re Only In It For The Money”

Po sesji zdjęciowej Schenkel dalej pracował nad okładką, dodając większość postaci, które się na niej ostatecznie pojawią. Z tych znanych mamy tu Nancy Sinatrę, Elvisa Presleya, Erica Burdona, Alberta Einsteina, Dona Vliet’a bardziej znanego jako Captain Beefheart, Big Mamę Thornton, Davida Crosby’ego, prezydenta USA Lyndona B. Johnsona, przestępcę Lee Harveya Oswalda, prezentera telewizyjnego Roda Serlinga, aktorów kina niemego Theda Bara, Lona Chaneya Seniora i Maxa Schrecka, Ludwiga Van Beethovena i (na szczególne życzenie samego Zappy) popiersie zmarłego dwa lata wcześniej amerykańskiego kompozytora francuskiego pochodzenia, „ojca muzyki elektronicznej”, Edgarda Varèse’a. Schenkel nie byłby sobą gdyby nie wpuścił tu zappowego humoru stąd na okładce znalazł się mężczyzna w todze na wózku inwalidzkim, manekin bez ręki, dziecinne zabawki, bohaterowie komiksów, Statua Wolności… Aby uniknąć problemów prawnych wytwórnia MGM zażądała, aby wszystkie zdjęcia żyjących wówczas osób otrzymały czarne opaski na oczach. Zappa wściekł się. Negocjacje trwały długo, w końcu muzyk ustąpił, płyta wyszła z pięciomiesięcznym opóźnieniem dokładnie 4 marca 1968 roku, ale ze zdjęciem zespołu na froncie, które pierwotnie miało być wewnątrz rozkładanej okładki. Sprawiedliwości stało się zadość lata później, kiedy album został ponownie wydany w formacie LP i CD zgodnie z pierwotnym zamierzeniem.

Pierwsze wydanie płyty z alternatywną okładką.

Zappa poprosił również wytwórnię Beatlesów, EMI, o pozwolenie na zrobienie tej parodii. Według niektórych źródeł Paul McCartney nie był tym zachwycony mimo, że wiele razy powtarzał iż „Freak Out!” z 1966 roku był głównym źródłem inspiracji dla „Sierżanta Pieprza”. Nie wiadomo, co pozostali Beatlesi sądzili na temat „We’re Only In It For The Money”. Ale jeśli Zappa grał razem z Johnem Lennonem w Nowym Jorku w 1971 roku na jednej scenie, a kilka miesięcy później Ringo Starr pojawił się gościnnie w jego filmie „200 Motels” trudno mówić tu o jakimkolwiek konflikcie między nimi. Poza tym „Sierżant Pieprz” był tak kulturowym fenomenem, że album „We’re Only In It…” w żaden sposób nie mógł mu w niczym zaszkodzić, ani tym bardziej zagrozić.

Nie brakuje fotografii Franka Zappy z tamtego okresu. Także tych, które zrobił Cal. W przeciwieństwie do tego istnieje bardzo niewiele zdjęć samego Schenkela, ale jest za to jedno doskonałe z 1968 roku, na którym nie powinno go być. Magazyn „Life” zaplanował esej zatytułowany „The New Rock”, który zawierał między innymi słynne zdjęcie The Who zawiniętych w brytyjską flagę. Zadanie to otrzymał młody fotograf Art Kane, który chciał ich sfotografować w trakcie protestu przed Białym Domem. Zappa odrzucił ten pomysł. Zdając sobie sprawę, że większość muzyków ma dzieci Kane wdrożył plan „B” zakładający, że sfotografuje ich w towarzystwie maluchów. Na sesji pojawiły się profesjonalne modelki ze swoimi pociechami. Co prawda na początku były nieco przerażone perspektywą, że ich skarby przez kilka godzin będą w rękach obcych facetów, ale nie było tak źle. Młody fotograf uwijał się, ale w drogę wchodził mu Schenkel, który przez cały czas fotografował Kane’a. Kiedy ten w końcu nie wytrzymał i powiedział kilka niemiłych słów Zappa poprosił Cala, by usiadł pośród nich i stał się częścią wspólnej fotografii widoczny po prawej stronie w środkowym rzędzie.

Frank Zappa i Mothers Of Invention z Calem Schenkelem (Art Kane 1968)

Ponieważ Zappa był produktywnym artystą, Schenkel zawsze miał nad czym pracować. Jego okładki płyt, choćby tylko te wydane w latach 60 i 70-tych wahały się od zwykłych fotografii jak w „Lumpy Gravy” (1968) i „Hot Rats” (1969), przez kolaże w „Uncle Meat” (1969), „Burnt Weeny Sandwich” (1970) do pełnowymiarowych prac ilustracyjnych: „Cruising With Ruben & The Jets” (1968), „Fillmore East, June 1971” (1971), „Just Another Band From LA” (1972), „The Grand Wazoo” (1972), „One Size Fits All” (1975). Cal Schenkel nie ograniczał się do przedniej i tylnej okładki. Wewnątrz również można było znaleźć jego niebanalne prace ilustracyjne. Wiele z tych obrazów stało się klasykami. Dla „Uncle Meat” stworzył książeczkę z modelowym rysunkiem karabinu z przyklejoną do niego stopą lalki. Na tej samej stronie znajduje się mały komiks z żyrafą, która słucha piosenki Captain Beefhearta „Moonlight On Vermont”. Broszura zawiera również streszczenie nigdy niezrealizowanego filmu, który Zappa miał w dalszych planach. Z kolei okładka „Cruisin’ With Ruben & The Jets” przedstawia rysunek rockowego zespołu z gitarzystą będącym karykaturą Franka Zappy. Był to też pierwszy przypadek, w którym Schenkel narysował ludzi z psimi nosami i uszami. Ta ilustracja jest też kwintesencją artystycznego credo Schenkela: rysowanie dla zabawy, a nie martwienie się o techniczną wirtuozerię.

Na zakończenie jeszcze jeden epizod dotyczący Cala Schenkela, choć bez jego bezpośredniego udziału. Wydarzenie miało miejsce w Hollywood Presbyterian Hospital, kiedy dumni rodzice Frank i Gail Zappa przybyli tam na poród drugiego dziecka. Na pytanie pielęgniarki, jakie imię nadadzą dziecku Gail odpowiedziała, że  Dweezil. Pielęgniarka najpierw grzecznie odradzała, potem błagała by zmienili zdanie. Gdy Frank upierał się przy swoim, ta odmówiła wpisania do rejestru imienia Dweezil i zagroziła, że nie przyjmie rodzącej już Gail na izbę porodową. Sytuacja zrobiła się dramatyczna i wtedy Zappa wyrecytował imiona bliskich mu osób: Ian (Underwood), Donald (Van Vliet), Calvin (Schenkel), Euclid (James „Motorhead” Sherwood). W rezultacie oryginalne nazwisko Dweezila w akcie urodzenia brzmi Ian Donald Calvin Euclid Zappa. Pielęgniarka tym razem uznała, że wszystko jest w porządku.

Cal Schenkel doskonale uchwycił ducha muzyki Zappy. Rysował w luźnym, kreskówkowym stylu, bez troski o „normę dobrej grafiki”. Podobnie jak Zappa, z poczuciem humoru brutalnie łączył ze sobą różne formy sztuki. Niektóre mogą wyglądać na trochę zagracone, nawet brzydkie, ale zawsze jest w tym urok. Obaj artyści na bank wyprzedzali swój czas. Schenkela można uznać za prekursora sztuki punkowej, prawie dekadę przed tym, jak to się stało. Naiwny wygląd jego rysunków, użycie wycinanek i dziwnych zestawień –  wszystko to stałoby się częścią punkowej estetyki.

Wiele okładek płyt Zappy przepełnione są drobnymi szczegółami i odniesieniami do jego tekstów, co zachęca fanów do szukania „tajnych” wiadomości. Muzyk miał też ostatnie słowo w sprawie produktu końcowego. Schenkel nie był wyjątkiem od tej reguły, ale poza tym otrzymał wystarczającą swobodę twórczą, by robić z tym swoje. Nie można zaprzeczyć, że grafika Schenkela zrobiła wiele, aby przyciągnąć większą uwagę do nagrań Zappy, zwłaszcza że jego muzyka rzadko była emitowana na antenie. Czy jako reklama w czasopiśmie, czy okładka w sklepie muzycznym: zawsze przyciągały wzrok. Wielu fanów Zappy wciąż docenia godziny spędzone na wnikliwym oglądaniu okładek zaprojektowanych przez Schenkela. Już choćby za ten wyczyn Cal zasługuje na uznanie.

Tym razem zrezygnowałem z omawiania muzycznej zawartości płyty. Albumy Zappy doczekały się setek recenzji, więc pisanie kolejnej uważam za bezcelowe. Nie mniej dodam, że „We’re Only…” jest pozycją, od której śmiało można zacząć przygodę z muzyką Zappy. Nie ukrywam, że jest to też moja ulubiona płyta z wczesnego okresu twórczości muzyka. Stylistyczny rozjazd kompozycji od rock and rolla przez rock progresywny do niewiadomoczego dobrze ukazuje główne motto twórczości Zappy: mieszać ile się da i czym się da. I niech to będzie recenzją, lub rekomendacją tego świetnego skądinąd albumu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *