Nigdy nie byłem zwolennikiem płyt składankowych, w które upycha się zazwyczaj kilka fajnych nagrań, pozostała zaś większość (tak na oko jakieś 80%) to przeważnie gnioty i zapchaj dziury. Szerokim łukiem omijam takie składanki płytowe i nie zaśmiecam sobie nimi płytoteki. Chyba, że trafiam na tak fantastyczne wydawnictwo jakim jest „Nuggets. (Original Artyfacts From The First Psychodelic Era)”. Legendarna już dziś kompilacja wytwórni Elektra zawierająca perły amerykańskiego garage rocka i wczesnej psychodelii z lat 1965-68 wydana na dwóch płytach winylowych w 1972 roku, wznowiona została na pojedynczym CD w 1998.
Tym szlakiem podążyła mała wytwórnia płytowa Bam-Caruso, którą w 1983 roku powołał do życia Phil Lloyd-Smee, brytyjski dziennikarz muzyczny, entuzjasta starych zapomnianych nagrań , kolekcjoner winyli, projektant okładek płyt, twórca logo grupy Motorhead. Rok później ukazała się pierwsza z całej serii RUBBLE winylowa płyta pod tytułem „Psychodelic Snarl”. Za nią poszły następne – w sumie do 1991 roku wydano ich aż dziewiętnaście! W 2003 roku firma fonograficzna Past & Present wznowiła wszystkie te albumy na winylu dodając (po raz pierwszy) część 20-tą! Płyty ukazały się też w wersji CD jako tzw. „card sleeve” (repliki płyt winylowych) w dwóch oddzielnych solidnych pudełkach. Teraz zaś dostajemy wszystkie dwadzieścia kompakty w pięknym, lakierowanym pudełku pod nazwą „THE RUBBLE COLLECTION. VOLUMES 1 – 20”
Tuż po otwarciu tego boxu i okrzykach „Och!” i „Ach!” rzuciłem się w pierwszej kolejności na dwie (łącznie liczące 180-stron) książeczki. Zawierają one w kolejności alfabetycznej od A do Z krótkie informacje biograficzne i pełne dyskografie wszystkich zamieszczonych tutaj wykonawców. Muzycznych archiwistów i kolekcjonerów ucieszy również fakt, że podano tu także numery katalogowe płyt, oraz miesiąc i rok jej wydania Do tego mamy jeszcze unikalne zdjęcia artystów i reprodukcje okładek. Pełen profesjonalizm! W głowie mi się zakręciło. To ze szczęścia. Takiego archiwalnego bogactwa w jednym wydawnictwie nigdy bowiem do tej pory nie spotkałem! Dołączony na końcu każdej z tych książeczek index pozwala bardzo szybko odnaleźć informacje o nagraniu, którego w danym momencie słuchamy. Jest to bardzo pomocne, gdyż tych nagrań w sumie jest aż 317!
No właśnie – nagrania! Gdybym miał przeprowadzić szczegółową analizę każdego z nich powstałaby pewnie książka. W ogromnym więc skrócie powiem co „RUBBLE COLLECTION” nam przynosi. Wszystkie prezentowane utwory powstały w przedziale lat 1965-69. Są to nagrania rzadkie, niemal zapomniane, w doskonałej jakości, z bogatych archiwów takich wytwórni płytowych jak EMI, Decca, Philips, Fontana, Pye, Liberty, by wymienić przynajmniej te najbardziej znane. Obejmują one brytyjski (poza płytą nr 9, ale o tym za moment) późny ciężki beat (wówczas określany terminem freakbeat), ale przede wszystkim, co mnie bardzo dodatkowo uradowało, (pop)psychodelię tak tragicznie niedocenianą przez naszych (czasami odnoszę wrażenie, że niedouczonych) muzycznych dziennikarzy. Jest też trochę rodzącego się wówczas psych-prog rocka (z wielką radością zauważyłem tu np. nagranie „Buffalo” kapitalnego progresywnego Writing On The Wall). Kilkanaście nagrań pochodzi z poza Imperium Brytyjskiego: Belgia, Izrael(!), Kanada. Natomiast cały dysk nr, 9 zatytułowany „Plastic Wilderness” (każda płyta ma swój tytuł) poświęcony został holenderskiej psychodelii (m.in Dragon Fly, Q 69, czy Group 1850, tu jeszcze pod pierwszą nazwą Groep 1850). Wydawca sięgnął po nagrania zespołów, którzy czasem nagrali tylko jednego, niekiedy genialnego singla, czy EP-kę i potem wszelki słuch o nich zaginął. Takich perełek jest tu bardzo dużo, ot choćby Accent, Caleb, Tinten Abbey. Niektóre z tych singli w oryginalnych wersjach warte są majątek. Dla przykładu Open Mind, czy wspomniany Tinten Abbey osiągają ceny przekraczające grubo ponad tysiąc euro! Jak za małą płytkę kwota dość szokująca… Dzięki „RUBBLE COLLECTION” mamy możliwość zapoznać się z obłędnymi nagraniami takich grup jak chociażby Fleur De Lys, Syn, Eyes, Koobas, Jason Frest, Shotgun Express, The Mode, Bump, Kaleidoscope, Tourquoise…. Listę tę można by ciągnąć jeszcze długo. A ja mam dodatkową satysfakcję. Cały ten zestaw 317-tu utworów otwiera grupa Wimple Winch, o której tak ciepło pisałem w maju tego roku.
Bez dwóch zdań seria „THE RUBBLE COLLECTION” należy do ABSOLUTNEGO KANONU ROCKA. Znakomitym przewodnik, które może zmienić postrzeganie muzyki genialnych lat 60-tych tak tragicznie niedocenianych u nas w kraju. Ja w tej niezwykłej kolekcji zakochany jestem na zabój…