CAPTAIN BEYOND „Captain Beyond” (1972)

Brytyjski wokalista Rod Evans kojarzy się zdecydowanej większości fanom rocka przede wszystkim ze współpracy z zespołem Deep Purple, z którym nagrał trzy pierwsze albumy w latach 1968-1969. Wcześniej śpiewał w grupach The Horizons (do 1966 r.), oraz w MI5 przemianowanej później na The Maze (do 1968 r). W tej ostatniej występował też Ian Paice – późniejszy perkusista Deep Purple. Dwa lata później Evans spotkał się w Los Angeles  z byłymi członkami grupy Iron Butterfly: basistą Lee Dormanem i gitarzystą Larrym „Rhino”  Reinhardtem, oraz z Bobby Caldwellem – jeszcze do niedawna perkusistą zespołu Johnny Winter And niedocenianego Johnny’ego Wintera. Wokalista, pełen wiary i zapału wspólnie z wyżej wymienionymi kolegami stanął na czele formacji, którą nazwał CAPTAIN BEYOND.

CAPTAIN BEYOND na scenie. Od lewej: Rod Evans (voc), Lee Dorman (bg), Larry "Rhino" Reinhardt (g), Bobby Caldwell (dr)
CAPTAIN BEYOND na scenie. Od lewej: Rod Evans (voc), Lee Dorman (bg), Larry „Rhino” Reinhardt (g), Bobby Caldwell (dr)

Cała czwórka z takim bagażem doświadczenia muzycznego i estradowego mogłaby uchodzić za supergrupę. Nic z tego! W tym czasie muzycy (poza Rodem Evansem) czuli się bardziej jak zbiór przypadkowych ludzi, którzy nie bardzo wiedzieli, co mają ze sobą dalej robić. Iron Butterfly wyjałowił się sam z siebie i po prostu wyzionął ducha. Bobby Caldwell dość już miał widoku ciągle zaćpanego, pogrążającego się w heroinowym nałogu lidera i najzwyczajniej na świecie „dał nogę” szukając innego zajęcia. Bardziej ze znudzenia, aniżeli z wiary w sukces nowego projektu zaczęli wspólnie tworzyć. Zarejestrowany w hollywoodzkim Sunset Studios materiał ukazał się na rynku w lipcu 1972 roku. O dziwo, album okazał się dość niezwykły i zaskakująco dobry! Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to być może jeden z najlepszych hard-prog-rockerów tamtej epoki wydany w Stanach! Znajdziemy tu zarówno świetne hard rockowe riffy, progresywne połamańce, jak i dużą dawkę psychodelii. Muszę przyznać, że jak na początek lat 70-tych to bardzo stoner rockowy album. Nic dziwnego, że zachwycał się nim po latach frontman Monster MagnetDave Wyndorf – jedna z najważniejszych postaci tej sceny. Inspiracje Evansem i spółką słychać szczególnie na pierwszych dwóch krążkach Monster Magnet. Można sprawdzić.

Album "Captain Beyond"
Album „Captain Beyond” (1972)

Chociaż album zawiera trzynaście kompozycji, to jego długość wynosi zaledwie 35 minut, a czas trwania większości nagrań waha się między jedną, a trzema minutami. Z pozoru wygląda to dość dziwnie, ale kiedy słucha się płyty, nie zwrócimy na to zbytniej uwagi. Łączą się one bowiem ze sobą tworząc płynne, dłuższe kompozycje. Wszystko brzmi bardzo naturalnie i przejrzyście. Pierwsza, złożona z trzech pierwszych utworów, kilkuczęściowa suita pojawia się już na otwarcie. „Dancing Madly Backwards (On A Sea Of Air)” sama w sobie jest już mocno rozbudowana, oparta na kilku różnych riffach, z długą gitarową solówką. Słuchając śpiewu Evansa trudno nie doszukiwać się analogii chociażby z „The Shades Of Deep Purple”. Wprawdzie brakuje tu tych soczystych hammondowych brzmień Jona Lorda, ale pozostawiona przestrzeń zostaje zapełniona gitarą Reinhardta. Ostre riffowanie płynnie przechodzi w „Armworth” zbudowanych na tych samych riffach, ale zagrane łagodniej. Jeszcze łagodniej robi się w „Myopic Void”, w którym brzmienie zbliżone jest do Pink Floyd, choć pod koniec robi się znowu ostrzej, kiedy wraca główny riff.

Rod Evans
Rod Evans

Dwa utwory zapadły mi w pamięć już po pierwszym kontakcie z tym krążkiem. Są to „Mesmerization Eclipse”„Raging River Of Fear” – przy czym ten pierwszy to prawdziwy hit. Prosty, jednostajny riff, który wwierca się w głowę i pozostaje w niej na długo.Wydany na singlu przy odpowiedniej promocji mógłby stać się wielkim przebojem. W tym drugim Evans wyszedł poza swój schemat i pozwolił sobie „pobuszować” w nieco hendrixowskiej manierze wokalnej. Co więcej, wraz z ostrą gitarą i gęstą perkusją a la Mitch Mitchell daje się zauważyć fascynację albumem „Electric Ladyland”.

Zespół daje sobie radę także w bardziej lirycznych, stonowanych fragmentach, jak intro do „Thousand Days Of Yestedays” czy „As  The Moon Speaks”. Najwięcej zmian motywów przynosi ostatni zestaw utworów, w skład którego wchodzi aż pięć kompozycji. To tu najbardziej daje o sobie znać psychodeliczne usposobienie muzyków z CAPTAIN BEYOND. Jakby nie było, wszak część zespołu to muzycy słynnego Iron Butterfly. Zresztą Reinhardt nie ogranicza się do sztywnego, konkretnego grania. Tu i ówdzie potrafił stworzyć odpowiedni nastrój, a sięgając do psychodelicznej spuścizny był bliżej brytyjskim dokonaniom, aniżeli amerykańskim. Jego partie nie przynudzają, muzyka zespołu jest wyważona, a partie wokalne Roda Evansa nawet w momentach lirycznych brzmią ciepło zarówno w liniach przewodnich jak i chórkach. Zdając sobie sprawę ze swoich własnych ograniczeń warsztatowych, po części również kompozytorskich, debiutancki album kwartetu okazał się dziełem bardzo interesującym, przynoszącym ponad dwa kwadranse ciekawej i rozpędzonej muzyki. Jest tym, co astrofizycy nazywają wyjątkową i niepodzielną osobliwością – sonitowy meteoryt, lub kometa widoczne tylko raz na sto lat niosące słuchacza wśród kilku muzycznych układów gwiezdnych. I choć nie ma tu przeboju na miarę „Hush” Deep Purple, czy „In-A-Gadda-Da-Vida” Iron Butterfly to całość zasługuje na uznanie i szczególną uwagę fanów rocka!

Rod Evans po wydaniu drugiej płyty CAPTAIN BEYOND zatytułowanej „Sufficiently Breathles”(1973), całkowicie zmienił swoje życie. Porzucił karierę muzyka i przez kilka lat pracował w szpitalu jako sanitariusz. Było o nim cicho, aż do 1980 roku, kiedy to namówiony przez chciwych menadżerów-oszustów, zebrał muzyków sesyjnych i ruszył w trasę jako… The New Deep Purple. Skończyło się na wielkim skandalu i sądem, który przyznał prawowitym członkom grupy odszkodowanie w wysokości 627 tys. dolarów! Wokalista stał się w ciągu jednego dnia bankrutem.

Co porabia dzisiaj Rod Evans – nie wiadomo. Krążyły pogłoski, że pracował w różnych miejscach – na stacji benzynowej, czy też w gospodarstwie zajmującym się hodowlą psów. Podobno, kiedy Larry Reinhardt zaproponował mu reaktywację CAPTAIN BEYOND odrzucił tę propozycję. Teraz, cztery lata po śmierci „Rhino” nie ma już szans na powrót zespołu w oryginalnym, pełnym składzie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *